
Na jednym z dzieł Hiroshige widać orła, który leci nad rzeką, a jego wzrok jest wbity w coś, co płynie w tej rzece. Nurt jest bystry, woda ciemna, spieniona i gdzieś tam, w dali, unosi się na falach malutka beczułka – kolekcjoner Jerzy Leskowicz opowiada Agnieszce Drotkiewicz, za co kocha świat japońskich drzeworytów.
„Sztuka Japonii jawiła się jako nowy, cudowny świat – świat nowych faktur i nowego sposobu odczuwania. Cóż z tego, że bez trudu można było sprawić sobie album japońskich drzeworytów; nie były to dzieła sztuki, którymi można było ot, tak po prostu udekorować ściany swego domu” – pisze Edmund de Waal w książce Zając o bursztynowych oczach poświęconej japońskiej kolekcji rodziny Ephrussich. De Waal opisuje zjawisko japonizmu w Paryżu, w drugiej połowie XIX w. Czytam tę książkę w samolocie do Paryża, gdy lecę na spotkanie z Jerzym Leskowiczem, właścicielem oszałamiającej kolekcji drzeworytów. Jej część była prezentowana wiosną w warszawskim Muzeum Narodowym na wystawie Podróż do Edo. „Podobno Oscar Wilde powiedział kiedyś: jeśli chcesz poznać Japonię, nie jedź tam, zostań w domu i przesiąknij dziełami japońskich artystów – mówił podczas wernisażu tej wystawy Jerzy Leskowicz. – Tak było początkowo w moim przypadku – zacząłem poznawać Japonię poprzez jej sztukę. Dopiero jakiś czas później, za namową mojego syna, pojechałem tam i od tego czasu często wracam. Dzięki tym podróżom – wirtualnym i rzeczywistym – zrozumiałem, jak bardzo różni się japoński sposób odbierania sztuki od sposobu europejskiego. Podczas gdy Europejczycy koncentrują się na odbiorze estetycznym, intelektualnym, dla Japończyków dzieło sztuki jest pretekstem do podróży wewnętrznej. Głębokie perspektywy w drzeworytach prowadzą oko w głąb dzieła. Fascynujące jest obserwowanie Japończyka, który ogląda dzieło sztuki – jest bardzo skoncentrowany, odbywa podróż, do której zaprosił go artysta, przenosi się daleko, a oddziaływanie tej podróży na długo zapada w jego umysł i duszę. Warto spróbować takiego podejścia do sztuki, chociażby po to,