
Najważniejsze jest to, że ząb właśnie wypadł. Po raz pierwszy. „Gratulacje”, mówi tata. Wszyscy szukamy odpowiedniej torebki, w której ząb będzie mógł pojechać z nami na wycieczkę do Poznania. Wróżka zębuszka nie będzie mieć problemu ze znalezieniem nas w hotelu. Ona zawsze wie, gdzie się znajdują wypadnięte (hmm…. Może: takie zęby LUB zęby, które wypadły?) zęby.
Szalony poznański dworzec (pisarz Jakub Żulczyk pyta, czy budował go ktoś na kwasie) trochę nas zwodzi, ale wreszcie udaje nam się znaleźć właściwy kierunek marszu. W międzyczasie nadszedł głód, więc siadamy przy najbliższej fontannie i jemy kanapki. Fontanna jest po to. by moczyć nogi, ale przypominamy sobie o istnieniu czasu i to on nie pozwala nam korzystać z tej przyjemności. Bo dochodzi 12.00 i zaraz zacznie się przedstawienie, więc mama mówi „Chodźmy” (pierwsze ciągnięcie za rękę).
A w biurze festiwalowym spotykamy panią, która ma grę w owocowe dooble i chce zagrać, i można jej pokazać ząb, który wypadł. Ledwo zdążamy na „Miłość nie boli, kolano