Wyryte w pamięci
i
Ryan Stone / unsplash.com
Przemyślenia

Wyryte w pamięci

Mirosław Bańko
Czyta się 4 minuty

Po niemiecku Aussichtspunkt, po czesku vyhlídka, po polsku punkt widokowy. Brak w języku polskim jednowyrazowego określenia takiego miejsca może sugerować – czy trafnie? – że w Polsce jest ich niewiele i nie warto było się trudzić szukaniem nazwy. Nie chodzi oczywiście o jakikolwiek bezleśny szczyt, odkrytą przełęcz w górach lub polanę z rozległym widokiem. Punkt widokowy oferuje panoramę szczególnie atrakcyjną lub nieoczekiwaną. Dobrym przykładem jest wyniosła skała na zalesionym grzbiecie, z której otwiera się ciekawy widok, albo wieża lub platforma widokowa wzniesiona specjalnie dla turystów.

Kuracjusze z Lądka-Zdroju mogą się wybrać na niedługi spacer na górę Trojak, z której widać na dalszym planie panoramę gór ze Śnieżnikiem, najwyższym szczytem w Kotlinie Kłodzkiej, a na bliższym, całkiem bliskim – skałę, na której ktoś napisał białą farbą:

04.06.1989

WOLNY ALE GŁODNY

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jest o czym podumać – nie tylko o braku przecinka, którego oczekiwanie tu byłoby pedanterią. Nie każdy punkt widokowy dostarcza okazji do takich rozmyślań.

Po pierwsze, anonimowy autor tych słów streścił w nich na swój sposób – może nieświadomie – dylemat filozofów: mieć czy być? Cytować go mogą także uczestnicy toczonych dzisiaj dyskusji o tym, dlaczego tzw. suweren popiera w Polsce polityków, którzy zawracają nas z dawno obranej drogi, albo okazuje dla ich działań obojętność.

Po drugie, choć autor musiał się trochę wysilić, to utrwalił pamięć o sobie na długo. Może napis na górze Trojak nie pochodzi ze wskazanego dnia ani roku, ale na pewno nie jest wczorajszą mistyfikacją. Stał się zresztą dość popularny: kwerenda na stronach WWW przynosi sporo wyników, w tym zdjęcia lądeckich skał.

Pokusa, aby uwiecznić się w kamieniu lub skale, jest nienowa: w różnych miejscach – w górach i w ruinach zamków – można spotkać wiele napisów datowanych dawno temu, niekiedy kilkaset lat temu, i niektóre są autentyczne. W górach piaskowcowych pokusie tej ulec szczególnie łatwo, gdyż do zrobienia napisu wystarczy patyk, a czasem nawet palec.

Ślady, jakie pozostawiają po sobie turyści, mogą kiedyś osiągnąć skalę kosmiczną. Przewidywał to Lem, gdy w tekście Ratujmy kosmos – liście otwartym kosmicznego podróżnika Ijona Tichego – pisał półżartobliwie o negatywnych skutkach upowszechnienia turystyki: „Nieporządki zaczynają się tuż za progiem. Krążący między Ziemią i Marsem pas asteroidów jest w opłakanym stanie. Te monumentalne złomy skalne, niegdyś pogrążone w odwiecznej nocy, oświetlono elektrycznością, a na dodatek każde urwisko raz koło razu pokrywają pracowicie wydłubane inicjały i monogramy”.

Kamień jest symbolem trwałości, przypominają o tym porównania: twardy jak kamień, jak skała, jak głaz. Jest też symbolem milczenia, por. milczeć jak… Osoby, które wydrapują w kamieniu swoje inicjały, zmuszają kamień do mówienia i podają w wątpliwość jego twardość. W pewnym sensie toczą zwycięski bój z kamieniem, aby zostawić na nim swój ślad. Ciekawe, jaka psychiczna potrzeba się za tym kryje. Na ogół nie chodzi o publiczny poklask i sławę, skoro inicjały są dla innych niezrozumiałe.

Nowszym sposobem upamiętnienia się „na wieki” – tym razem parami – jest zamykanie kłódek na metalowych mostach i tarasach widokowych. Mają one symbolizować nierozerwalną więź między jakimiś osobami i noszą inicjały albo imiona ich obu, choć zdarzają się też kłódki milczące, anonimowe. Co dzieje się z kluczem i dlaczego niektóre kłódki mają napis starannie wygrawerowany, a inne niedbale wydrapany – to przykładowe pytania do badaczy tej nowej formy ekspresji i komunikacji.

Natrętna potrzeba upamiętniania się w miejscach publicznych może prowadzić prostą drogą do wandalizmu, dowodem są klatki schodowe niektórych domów. Skrajnym przykładem, dobrze znanym z historii, jest spalenie świątyni Artemidy w Efezie przez Herostratesa. Jego imię miało być wymazane ze wszystkich dokumentów i popaść w zapomnienie, ale przetrwało i stało się symbolem pożądania sławy za wszelką cenę.

Nie każdy może być Herostratesem, nie każdy wdrapie się na wysoką skałę z kubełkiem farby, ale od czegoś trzeba zacząć. Może jak w piosence: „Kto na ławce wyciął serce…”? Jeśli zdarzy się, że serce wytnie przyszły noblista, to ławkę będą pokazywać w jego muzeum jako cenny zabytek.

Czytaj również:

Wiedza i intuicja
Edukacja

Wiedza i intuicja

Mirosław Bańko

„Nie mam takiej wiedzy” to stosunkowo nowy sposób wyrażania tego, co kiedyś mówiło się prościej słowami „Nie wiem”. Popularność tego zwrotu wynika chyba stąd, że rozgrzesza on mówiącego: nie wiedzieć – czasem nie wypada, a nie mieć wiedzy – to się zdarza i nie można mieć o to pretensji. Zresztą nie mam tylko „takiej” wiedzy, a inną mam, a jakże!

W sejmowych komisjach śledczych „Nie mam takiej wiedzy” to rutynowa formuła. Pozwala uniknąć odpowiedzi na niewygodne pytania, zachować twarz, a nawet podkreślić szczerość odpowiedzi, np.: „Ja nie wiem. Naprawdę nie mam takiej wiedzy”. Osoba, która nie ma „takiej” wiedzy, sugeruje ponadto, że według jej wiedzy jest całkiem inaczej, czyli że rozmówca się myli.

Czytaj dalej