Wystawa Roberta Franka „Unseen” oczami kuratora Martina Gassera
Opowieści

Wystawa Roberta Franka „Unseen” oczami kuratora Martina Gassera

Ania Diduch, Wojtek Wieteska
Czyta się 4 minuty

Jack Kerouac, bitnik, poeta i prozaik, oraz autor wstępu do legendarnego albumu Roberta Franka „Amerykanie”, napisał: „Przekazuję wiadomość do Roberta Franka: Masz oczy”. Ania Diduch i Wojtek Wieteska rozmawiają o berlińskiej wystawie Unseen z jej kuratorem Martinem Gasserem

60 lat temu w Stanach Zjednoczonych ukazał się album szwajcarsko-amerykańskiego fotografika Roberta Franka zatytułowany Amerykanie. Seria uderzających, uchwyconych w drodze obrazów pomijała zjawisko pozornego powojennego dobrobytu, zamiast tego pokazując pełną niepokoju twarz tej części amerykańskiego społeczeństwa, która pogrążona była w desperacji i samotności. Jack Kerouac, słynny poeta należący do literackiego ruchu bitników, a także autor wstępu do Amerykanów, ujął to w ten sposób: „Przekazuję wiadomość do Roberta Franka: Masz oczy”.

Wnętrze wystawy/fragment ekspozycji: stykówka The Americans.

Jak na ironię amerykańscy wydawcy i 

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Archeolog fotografii
i
Jerzy Lewczyński, „Autoportret”, 1955 r., zbiory Muzeum w Gliwicach
Przemyślenia

Archeolog fotografii

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera

Przez krótki czas był pod wpływem realizmu socjalistycznego, ale szybko zainteresował się ekspresjonizmem i surrealizmem. Dziś Jerzy Lewczyński uznawany jest za kogoś, kto uczynił z fotografii przedmiot sztuki.

Kiedy pod koniec zeszłego stulecia mieszkałem przez jakiś czas w okolicach nowojorskiego Greenwich Village, co wtorek przesiadywałem w pewnej francuskiej restauracji śniadaniowej przy Thompson Street z teką rysunków oraz fotografii, które osoby dobrze poinformowane mogły oglądać lub nawet nabyć na miejscu. Pewnego razu, gdy poskarżyłem się jednemu z klientów, że fotografie znacznie lepiej się sprzedają niż rysunki, ten odparł, że nic w tym dziwnego, bo w społecznościach otwartych fotografię, jako bardziej demokratyczną, ceni się wyżej. Rysunek chce dominować, wykazuje maestrię autora, pragnie dla niego podziwu, obraz fotograficzny natomiast nie należy do nikogo – to również ty mogłeś nacisnąć spust migawki.

Czytaj dalej