Wywracanie szachownicy
i
grafika: Igor Kubik
Przemyślenia

Wywracanie szachownicy

Aleksandra Kozłowska
Czyta się 15 minut

Jaka jest recepta na skuteczny ruch społeczny? Czy każdemu z nich musi towarzyszyć reakcja zwrotna? Dlaczego w Polsce mimo dziedzictwa Solidarności nie ma tradycji mobilizacji społecznej? Z socjologiem, dr. hab. Michałem Nowosielskim, o wielkich i małych, radykalnych i pokojowych protestach rozmawia Aleksandra Kozłowska.

Aleksandra Kozłowska: Świat się gotuje. W Stanach wrze Black Lives Matter, w Polsce akcje wsparcia dla LGBTQ+ i kobiet, na Białorusi protesty wobec Łukaszenki… Czy to jakiś szczególny moment w historii?

Dr hab. Michał Nowosielski: Różnego rodzaju napięcia społeczne widać od dłuższego czasu w wielu miejscach świata, a wrażenie ich nagromadzenia wynika z tego, że niektóre z tych protestów są nam szczególnie bliskie, np. ze względów światopoglądowych czy geograficznych. Chociaż oczywiście w ciągu ostatnich kilku dekad zdarzały się momenty, kiedy społeczne niezadowolenie było bardzo silne i doprowadzało do wybuchu. Wystarczy wspomnieć tak dla nas istotny przełom lat 80. i 90. oraz koniec komunizmu w naszej części Europy. Potem w latach 2003–2006 obserwowaliśmy kolorowe rewolucje w byłych republikach sowieckich, m.in. pomarańczową rewolucję na Ukrainie i rewolucję róż w Gruzji, a w latach 2010–2012 – arabską wiosnę. Moc tych protestów była tak duża, że z jednego kraju rozlewały się na sąsiednie. Obecne demonstracje na Białorusi uznaje się albo za kontynuację tych ruchów wolnościowych, albo za początek nowej fali – zwróćmy uwagę, że nawet gdzieniegdzie w Rosji, np. w Chabarowsku, widać wybuchy wyraźnego społecznego niezadowolenia. Oprócz protestów zmierzających do zmiany systemu politycznego lub obalenia władzy, która postrzegana jest jako niesprawiedliwa czy nielegitymizowana, często zaobserwować można napięcia społeczne o innym charakterze, np. ostatnie protesty związane z Black Lives Matter w Stanach czy działania na rzecz osób LGBT+ w Polsce.

Ale przecież i dawniej się kotłowało: wczesne chrześcijaństwo, reformacja, potem rewolucje angielska i francuska. W XIX w. zaczyna buzować ruch robotniczy, na scenę wkraczają też ­sufrażystki. Wiek XX przynosi kolejne ogniska zapalne: wyzwalanie się kolonii, walka z segregacją rasową w USA, studencka rewolta 1968 r., ruchy ­feministyczne i ekologiczne…

Od lat w środowisku naukowy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jak Islandia została kobietą
Opowieści

Jak Islandia została kobietą

Aleksandra Kozłowska

Ten jeden jesienny piątek, 24 października 1975 r., sprawił, że rok później islandzki rząd uchwalił prawo gwarantujące kobietom i mężczyznom równe płace, a pięć lat później prezydentem Islandii – ­po raz pierwszy na świecie – została kobieta, Vigdís Finnbogadóttir. I to na cztery kolejne kadencje. Dziś Islandia zajmuje pierwsze miejsce w rankingu równości płci Światowego Forum Ekonomicznego.

Ale 45 lat temu wszystko wyglądało inaczej. Choć rok 1975 ONZ oficjalnie ogłosiła Rokiem Kobiet, na Islandii ich wynagrodzenie było o 60% niższe niż płace mężczyzn. Jeszcze bardziej nierówności rzucały się w oczy w parlamencie – posłanek było 20 razy mniej niż posłów. Działaczki feministycznej grupy Redstockings (Czerwone pończochy) zaproponowały więc ogólnokrajowy strajk kobiet, by domagać się równości i pokazać mężczyznom wartość kobiecej pracy. A najlepszym na to sposobem miało być powstrzymanie się od pracy zawodowej i obowiązków domowych.

Czytaj dalej