Czy bycie Tatarem wyklucza bycie Polakiem? Albo kto jest nim bardziej: Tatar, który polskie korzenie może udowodnić szesnaście pokoleń wstecz, czy Polak, który nie zawsze zna swoją historię? O polskich Tatarach z Bartoszem Pankiem, autorem reportażu U nas każdy jest prorokiem. O Tatarach w Polsce rozmawia Stasia Budzisz.
Stasia Budzisz: „Za późno, proszę pana, za późno” – te słowa otwierają twoją książkę o polskich Tatarach. Masz poczucie, że się spóźniłeś?
Bartosz Panek: To wrażenie towarzyszyło mi od początku i zaczęło mnie przerażać. Nie udało mi się trafić do wszystkich najważniejszych świadków, tych z pierwszej ręki, ale na szczęście zostało jeszcze sporo ludzi, którzy wiele zachowali w swojej pamięci, a nawet podzielili się domowymi archiwami. Więc nie, jednak nie mam poczucia, że się spóźniłem.
Prócz prac historycznych, kilku artykułów prasowych to w zasadzie niewiele możemy poczytać o Tatarach i by znaleźć informacje, trzeba się trochę postarać. Zdaje się, że wykonałeś monumentalną robotę, choć sam nie jesteś członkiem tej społeczności. W jakim stopniu to, że jesteś z zewnątrz, było przeszkodą w pracy?
To było jedno z pierwszych pytań, które sobie zadałem, kiedy zaczynałem pracę nad książką. Wydawało mi się, że to społeczność hermetyczna, która mało mówi o sprawach potencjalnie problematycznych i pewnie niespecjalnie lubi dzielić się tym, co przeżywają jej członkowie. A przecież musiałem wniknąć w tę wspólnotę, przekonać ich do siebie. Szczęśliwie szybko okazało się, że moje myślenie jest projekcją. Oczywiście, zdarzały się sytuacje, w których było trochę trudniej: ktoś odmówił, poczuł się niekomfortowo, a nawet zażądał wynagrodzenia za rozmowę, ale w zasadzie bardzo często z tym jako reporterzy mamy do czynienia, więc nie jest to jakaś „tatarska” specyfika.
O Tatarach myślimy bardzo stereotypowo: orientalna baklawa, kawa z dżez