Zabawa zmysłami Zabawa zmysłami
i
„Domy w Chatou”, Maurice de Vlaminck, 1904 r.; źródło: Wikimedia Commons
Przemyślenia

Zabawa zmysłami

Rozmowa z Russellem Jonesem
Urszula Pieczek, Maciej Topolski
Czyta się 8 minut

Czy zapach może brzmieć? Czy kolor wpływa na smak? Czym jest doświadczenie zmysłowe? Jak je tworzyć? Z Russellem Jonesem, założycielem agencji projektowania multisensorycznego, rozmawiają Urszula Pieczek i Maciej Topolski.

Urszula Pieczek i Maciej Topolski: Jest Pan założycielem agencji projektowania multisensorycznego. To znaczy, że na co dzień pracuje Pan ze zmysłami. W jaki sposób?

Russell Jones: Ideą przewodnią mojej pracy jest pomoc w projektowaniu produktu. Wychodzę z założenia, że jako ludzie doświadczamy świata przez zmysły. To może brzmieć banalnie, jednak kiedy nad tym pomyśleć, okazuje się, że projektanci biorą pod uwagę na ogół wymiar wizualny. Zastanawiają się, jak ma wyglądać opakowanie szamponu, zegarek czy stolik nocny, natomiast rzadko uwzględniają dźwięk, jaki wydają te rzeczy albo ich zapach. A to błąd. Uważam, że powinno się projektować w taki sposób, jak ludzie doświadczają świata – wszystkimi zmysłami. Moim zadaniem jest urozmaicić radość czerpaną z danego produktu czy miejsca.

Jak to wygląda w praktyce? To, co Pan mówi, wydaje się tworzeniem nie tyle produktu, ile doświadczenia.

Owszem. Interesuje mnie np., jak inteligentnie wykorzystać zapach – co on komunikuje w danej przestrzeni,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Skrzyżowane zmysły Skrzyżowane zmysły
i
Wassily Kandinsky, „Kompozycja 8”, 1923 r., Solomon R. Guggenheim Museum, Nowy Jork
Wiedza i niewiedza

Skrzyżowane zmysły

Olga Drenda

W dosłownym tłumaczeniu greckie słowo synaísthesis oznacza równoczesne odczuwanie. Niektórzy po prostu tę zdolność mają, jak specjalny gratis. Inni, mniej szczęśliwi, doświadczają jej tylko pod wpływem substancji psychodelicznych albo jako rodzaj skromnej pociechy towarzyszącej dolegliwościom neurologicznym.

Pamiętam to wrażenie dość dokładnie, pojawiło się pewien czas po wypadku, w którym doznałam urazu głowy, i trwało jedynie przez chwilkę. Gdy widziałam określone kolory – zielony, różowy albo oba razem jak mieniącą się holograficzną folię – słyszałam w głowie niemożliwe do odtworzenia chrumknięcie, doskonale pasujące do tego zestawienia barw; niezapisywalny dźwięk, który powinien stanowić nazwę dla zielono-różowej kombinacji. Synestezja, czyli zdolność albo stan objawiające się odbieraniem bodźców za pomocą kilku zmysłów jednocześnie, to właściwość, którą niektórzy po prostu mają, jako pewien specjalny gratis, błąd w systemie. Towarzyszy im w codziennych sytuacjach, choć ich przy tym nie zakłóca. Inni, mniej szczęśliwi, doświadczają jej tylko pod wpływem substancji psychodelicznych albo jako rodzaj skromnej pociechy towarzyszącej dolegliwoś­ciom neurologicznym, jakby mózg starał się coś zrekompensować efektami specjalnymi. „Ona ma przemieszczenie zmysłów, do którego inni potrzebują narkotyków” – pisał Norman Mailer o Marilyn Monroe, która, jak wynika z relacji jej współczesnych, doświadczała rzeczywistości synestetycznie, lecz – nie znając tego pojęcia – nazywała to po prostu pogłębioną wrażliwością. Paradoksalnie u osób obdarzonych tą zdolnością używki nie zwiększają intensywności wielozmysłowych przeżyć.

Czytaj dalej