
Projekt fotograficzny Tadeusza Rolke Tu byliśmy to trwająca blisko trzy dekady podróż śladami Żydów, a zarazem „dowód na to, że coś, co jest nieobecne na pierwszy rzut oka, może trwać długo”.
Czarno-białe kadry. Mnóstwo obdrapanych murów. Ukruszone schody. Spękane ściany. Albo drewniane chałupy, które przy najbliższej wichurze najpewniej się rozsypią. Choć bywają i budynki wcale porządnie stojące, zadbane i odmalowane. Jest nawet kilka pejzaży, pojedyncze wnętrza. Gdyby nie liczyć ptactwa, jednego konia, psa oraz dwóch przemykających na dalekim planie postaci – nie ma życia. Dojmująca pustka. I jeszcze ten tytuł: Tu byliśmy. Czas przeszły, liczba mnoga. Nostalgia? Nie, to jest rozpacz.
Wróćmy do początku. Do okładki. Tak najprościej, bo w tym projekcie bardzo trudno odnaleźć początek. Okładka jest z grubego kartonu, czarna, pocięta wzorem geometrycznym. Elegancka. Litery tłoczone, czarne, na czarnym. Grzbiet w granatowym papierze. Dopiero po chwili przychodzi myśl, że te linie to przecież od kilku gwiazd Dawida. Nie żadne przypadkowe trójkąty. Nienachalne, ale znaczące.


Wewnątrz i z zewnątrz
Zaczyna się klasycznie i tak będzie do końca. Dwujęzyczny album, dominują kolory: czarny i ciemny niebieski. Jest szczegółowy biogram