
Pejzaż z rozbójnikami dzielącymi łup z 1605 r. to jeden ze skarbów Muzeum Narodowego w Warszawie. Jego autorzy, Jan Breughel starszy i Abraham Govaerts, uwiecznili puszczę europejską, której dziś już właściwie nie ma.
Las Jana Breughla starszego i Abrahama Govaertsa tchnie realnością. Drzewa jawią się jako potężne i dostojne. Pośród nich znajdujemy też mniejsze, poskręcane, tak jak to bywa w każdym dzikim lesie. Po latach surowego gotyku i perfekcyjnego renesansu te ogromne rośliny zyskują krzywizny, dziuple, napływy korzeniowe i posusz w koronach. Tym, co uwiarygodnia dzieło, jest uchwycony zgrabnie podmuch wiatru i naturalne źródło światła: nie bierze się ono z metafizycznego fenomenu (Baranek Boży, laska Mojżesza), ale z luk w sklepieniu drzewostanu. Autentyzm udało się osiągnąć artystom także dzięki martwym drzewom, powalonym przez czas, oraz wiernie oddanym dziuplom. Szczególnie dziupla odziomkowa w olbrzymim dębie, przy którym zebrali się maruderzy, wygląda jak wzięta z Puszczy Białowieskiej: jest ogromna, wielkością dorównuje mężczyznom stojącym