W książkach dla dzieci nie ma w zasadzie już tabu. Po trudnych tematach dotyczących jednostki, takich jak rozwód czy śmierć w rodzinie, lub społeczeństwa, jak imigracja i rasizm, przyszedł czas na planetę.
Góry śmieci i topnienie lodowców to obecnie palące tematy. Obserwując jednak wolne tempo wdrażania paryskiego porozumienia klimatycznego, któremu towarzyszy szybko rosnąca liczba klimatycznych denialistów (kto nie czytał w tym roku wpisów znajomych i polityków wyśmiewających zmiany klimatyczne, bo spadł śnieg, musi nie mieć mediów społecznościowych), można odnieść wrażenie, że dorośli nie chcą poważnie rozmawiać o tych problemach. Jeśli jednak już dzieci będą ich świadome, to w przyszłości mogą nastąpić poważne zmiany. Książki o kłopotach Ziemi łączy nie tylko skomplikowany temat, ale także prosty język i sugestywna egzemplifikacja. Jednocześnie to cały czas klasyczne książki obrazkowe, w których tekst jest wkomponowany w ilustracje. Dlatego nie przestają być atrakcyjną wizualnie rozrywką. Rysunki czasem są rozwinięciem tekstu, innym razem jego graficzną wersją. Współczesne książki edukacyjne dla dzieci łączy także i to, że zawarte w nich informacje będą ciekawe dla czytającego je rodzica. Ten mniej świadomy ekologicznie może wręcz doznać szoku poznawczego.
Gumowa kaczuszka
W 1992 r. na północnym Pacyfiku sztorm złapał kontenerowiec płynący z Chin do USA. Na pokładzie było blisko 30 tys. zabawek do kąpieli. Ładunek wpadł do wody. Gumowe kaczuszki znajdowano przez najbliższe miesiące na całym świecie, niektóre nawet zamarznięte na Arktyce. Mimo długiego przebywania w słonej wodzie zabawkom nic się nie stało. Niektóre wprawdzie straciły kolor, ale dalej można było się nimi bawić, bo w zasadzie nie uległy innym zniszczeniom. Ta głośna pod koniec XX w., a dziś już praktycznie zapomniana historia stała się punktem wyjścia dla Eun-Ju Kim (tekst) i Ji-Won Lee (ilustracje) do stworzenia książki obrazkowej Plastik fantastik? kierowanej już do pięciolatków. Znak zapytania w tytule jest wymowny, ale zdecydowanie nie mamy do czynienia z broszurą agitacyjną antyplastikowców, lecz rzetelnym kompendium wiedzy o plastiku, śmieciach i recyklingu, dodatkowo w atrakcyjnej pod kątem treści i elementów graficznych formie. Książka napisano tak, żeby zarówno dziecko, jak i rodzic, nie nudzili się podczas czytania. Jest tu trochę informacji o produkcji, zastosowaniu i sposobie dystrybucji plastiku, nie zabrakło też faktów o skutkach jego używania, czyli o mikroplastiku i śmieciach. Nie ma jednak nawoływania do całkowitego porzucenia plastiku, jest za to apel o rozważne używanie.
Góry i wyspy
„Rzeczy używane przez nas krótko, prowadzą potem długie życie jako śmieci” – pisze Gerda Raidt w swojej książce obrazkowej Śmieci. Najbardziej uciążliwy problem na świecie. Klarowny i kompleksowy wywód o odpadach został bardzo dobrze wkomponowany w estetyczne rysunki kredką. Dzięki temu lektura nie nudzi się, choć czytelnik zostaje wręcz zarzucony faktami. Adresowana do sześciolatków książka będzie też ciekawa dla rodziców. Gdzie całkowicie zakazane są plastikowe torebki? Ile razy można poddać recyklingowi papier? Śmieciami są jedynie odpady czy także surowce? Raidt pokazuje, jak powstają różnego typu odpady. To nie tylko opakowanie po płatkach, które ląduje w koszu, ale także np. skrawki materiału powstałe przy wykrajaniu spodni w fabrykach tekstyliów. Nie ma tu jednak przesadnej krytyki konsumpcjonizmu, autorka zwraca za to uwagę, żeby kupować albo rzeczy, które są porządnie zrobione i posłużą długo, albo takie, które da się naprawić. Sugestywnie wypada pokazanie swoistego wypchnięcia ze świadomości problemu śmieci, które sprowadza się do naiwnego przekonania, że skoro wyrzucamy je do kosza i trafią na wysypisko, to nie ma problemu.
Raidt zdaje sobie sprawę, że rozwiązanie problemu musi być systemowe, ale podpowiada też, jak przyczynić się do tego. Można to zrobić, np. zostawiając w sklepie opakowanie (które często jest zbyt duże lub wręcz zbędne wobec produktu, który ochrania). Konieczność (drogiego) zagospodarowania przez sprzedawców odpadów ma sprawić, żeby nie sprzedawali powietrza w kartonach. A stawka jest wysoka. Na razie zlokalizowano pięć wysp śmieci na oceanach, z których największa pięciokrotnie przewyższa powierzchnię Polski. Na lądzie też jest źle. Na największym wysypisku w USA wyrosła góra wysoka na 150 metrów, w New Delhi odpady wyrosły na 65 metrów i rocznie przybywa ich 10 metrów.
Uf, jak gorąco
W Ocieplenie klimatu. Na czym polegają zmiany klimatyczne na Ziemi? Kristina Scharmacher-Schreiber (tekst) i Stephanie Marian (ilustracje) trochę porywają się z motyką na słońce. Nie tyle same zmiany klimatyczne, ile wymierny wpływ człowieka na nie, są chyba najtrudniejsze do zwizualizowania i zaakceptowania przez ludzkość. Pustynnienie czy plamę śmieci na oceanie można ignorować, ale to problem, który wróci do nas jako wzrost opłat za śmiecie, wyschnięty ogródek lub szokujący nagłówek w brukowcu. Tej namacalności nie da się wyprzeć. A klimat zmieniał się drastycznie, nawet gdy ludzi było relatywnie mało. I to całkiem niedawno, bo w XVII w. Nawet jeśli przyznamy naukowcom rację, uznając, że ich wyliczenia i prognozy są trafne, to trudno będzie zrezygnować z wygód, jakie daje dzisiejsze życie.
Autorki sensownie i konsekwentnie prowadzą swój wywód pokazujący nie tylko ciąg przyczynowo-skutkowy, ale także siatkę zależności. W ich książce jest absolutnie wszystko: od stref klimatycznych, plam na słońcu, rewolucji przemysłowej, masowej produkcji, po zakręcanie termostatów kaloryferów przed wietrzeniem pomieszczeń i handel uprawnieniami do emisji CO2. Niestety w tym bogactwie informacji gubi się dynamika narracji i klarowność wywodu, a autorki popadają miejscami w agitację godną aktywistek. Zaletą okazują się zaś prostota i wizualizacja przekazu. Czapa lodowa na Arktyce skurczyła się między rokiem 1984 a 2016 o 30%. Sporo, jasne, ale dopiero zobaczenie tych „brakujących 30%” na rysunku robi wrażenie i uzmysławia skalę problemu. Takie zabiegi pozwalają uczulić (nie tylko) dzieci na skalę makro. Wersja mikro, jaką jest nierzucanie papierków po cukierkach na ulicę, już nie wystarcza. Rzeczywistość zmieni się przecież dopiero wtedy, gdy indywidualnym wyborom będą towarzyszyć systemowe rozwiązania
Potrzeba bohatera
Takie publikacje mogą mieć jednak zasadniczą wadę: nie zbłądzą pod strzechy i nie przerobią czytelników w anioły. Sięgną po nie raczej ci bardziej świadomi ekologicznie. Żeby fala uderzeniowa była wystarczająco duża, potrzeba popkulturowego ujęcia, które umożliwi przejmowanie doświadczenia, czyli naśladowanie zachowań idoli lub influencerów. Taki efekt może mieć lektura przygód Basi autorstwa Zofii Staneckiej (tekst) i Marianny Oklejak (ilustracje).
To kilkadziesiąt książek, audiobooki, serial animowany i wykreowany świat, który werystycznie pokazuje problemy dzieci i rodziców. W porównaniu do wspomnianych wyżej książek Basia i śmiecie zaledwie sygnalizuje problem, ale robi to sugestywnie (nikt nie chce, żeby umierały wieloryby, prawda?), przede wszystkim jest jednak przykładem. Co ważne, Stanecka pokazuje, że troska o środowisko nie jest tylko zewnętrznym imperatywem, może być także fajną zabawą. A jej książka to dobry punkt wyjścia do bardziej złożonych problemowo lektur, jak Plastik fantastik?, i podobnych ekoksiążek obrazkowych.
Ocieplenie klimatu. Na czym polegają zmiany klimatyczne na Ziemi?
Kristina Scharmacher-Schreiber, Stephanie Marian
Babaryba 2020
Śmieci. Najbardziej uciążliwy problem na świecie
Gerda Raidt
Babaryba 2019
Plastik fantastik?
Eun-Ju Kim, Ji-Won Lee
Babaryba 2019
Basia i śmiecie
Zofia Stanecka, Marianna Oklejak
HarperCollins 2021