
Architektura jest zwierciadłem epoki, odbijają się w niej niepokoje i nadzieje jej czasów.
Socjalistyczną architekturę, nie bez racji, często uważa się za szarą i nudną. Jugosławia nie jest tu wyjątkiem, choć oficjalnie poszukiwała własnej, trzeciej drogi do socjalizmu. Dogmatyczne podejście do modernizmu często nie pozostawiało wiele miejsca na piękno i eksperymentowanie. Zdarzały się jednak odstępstwa od tej reguły. Przykładem może być choćby seria budynków wzniesionych w Sarajewie w latach 80., budynków odważnych, jasnych i kolorowych. Ich forma odbiegała od przyjętych wzorców, beton i biała zaprawa ustępowały barwnym powierzchniom. Oryginalność tych projektów nie przestaje fascynować. Futurystyczny charakter sprawia, że są niczym okno pozwalające ujrzeć świat, który nigdy nie powstał: świat socjalizmu w XXI w. Owo wrażenie nasila się, jeśli weźmiemy pod uwagę, że lata 80. to w Jugosławii okres reform i zamieszania.
W 1981 r. umiera Tito, niekwestionowany przywódca wojny partyzanckiej.