
„Jeśli wszystko pójdzie dobrze, następną pocztę nadam z Indii za pół roku. A gdybyście nie mieli żadnych wieści o nas za rok, będzie to właściwy moment, by zacząć się niepokoić”. Tak napisała na pocztówce, którą wysłała do rodziny 29 marca 1935 r. z chińskiej miejscowości Tangar, położonej przy granicy z Tybetem, na wysokości 3000 m n.p.m. Był to ostatni przyczółek cywilizacji i administracji, ostatni troczek rzeczywistości, od której z radością się odłączała. Zmierzała tam, gdzie przestronna ziemia „nie oferuje niczego poza prawdą”. Postać niezwykłej Elli Maillart przybliża Paulina Wilk.
„Radość – poruszać się naprzód, być znów w drodze, zostawić tych toksycznych biurokratów za sobą, być panią samej siebie […]; radość – czuć łagodny wiatr na twarzy, radością był łagodny kolor muła i rytmiczny dźwięk jego kopyt na drodze” – pisała później w Forbidden Journey, najważniejszej i najpoczytniejszej ze swoich 16 książek o podróżach.
W Tangarze miała już za sobą sześć tygodni drogi z Pekinu na zachód. Przebyła ją w pociągach i konno, podziwiając zamarznięte rzeki, otwarte niebo i trumny zgodnie z tradycją wystawiane przez Chińczyków na polach, a także mijając liczne oddziały wojskowe – głównie Kuomintangu. Chiny znajdowały się pod presją Związku Radzieckiego, Japonii i sił wewnętrznych, rozpierających wielokulturowego olbrzyma. Podróżniczka przecinała polityczną zawieruchę i pokonując liczne urzędowe przeszkody, w niewygodzie, zimnie, a czasem i o głodzie, zmierzała do Sinkiangu – tam, gdzie jechać nie wolno i gdzie nie sposób otrzymać wizy. To była jej wymarzona, zakazana wyprawa.
Ona zaś była najbardziej niespodziewaną postacią w pejzażu surowej prowincji, nazywanej chińskim Turkiestanem, położonej pomiędzy górami Tien-szan, Syberią, Pamirem,