Połóż się i spokojnie oddychaj, a reszta zrobi się sama. Krótka sesja na macie najeżonej kilkoma tysiącami plastikowych kolców pomoże Ci poczuć się lepiej.
Mata do akupresury nie ma nic wspólnego z deską fakira czy z hinduskim umartwianiem ciała, chociaż rzeczywiście na pierwszy rzut oka może się tak niektórym kojarzyć. Wywodzi się z tradycyjnej medycyny chińskiej i służy relaksowi, regeneracji oraz łagodzeniu bólu, np. głowy czy pleców. Skądinąd samo leżenie na kolcach na początku też może boleć: wrażliwcy twierdzą, że nawet bardzo, natomiast ci o grubszej skórze – że da się wytrzymać. Jednym i drugim fizjoterapeuci polecają stopniowe zaprzyjaźnianie się ze sprzętem. Najlepiej zacząć od kilkunastu sekund leżenia i z każdą kolejną próbą wydłużać sesję akupresury – do 10–20 albo (choć to już propozycja dla najbardziej wytrzymałych) do 50 minut. Zanim ciało przyzwyczai się do nowych doznań, można odrobinę łagodzić nacisk, np. zamiast na podłodze kłaść matę na łóżku, a oprócz samej bielizny mieć też na sobie lekkie ubranie.
Akupresurę jako metodę wzmacniania ciała praktykowano już 7 tys. lat temu. Tak samo jak akupunktura pobudza określone punkty w ciele, ale w przeciwieństwie do niej nie łączy się z przekłuwaniem skóry. U podstaw obu metod terapii leży przekonanie, że przez nasze ciało przepływa energia życiowa (qi), a przyczyną odczuwanego bólu, napięcia czy stresu może być zablokowanie meridianów, czyli kanałów, którymi się ona przemieszcza. Nacisk na odpowiednie punkty spustowe pozwala usunąć blokadę i umożliwia dalszy swobodny przepływ qi. Z kolei przedstawiciele medycyny zachodniej wolą tłumaczyć, że uciskanie ciała, tak jak każdy inny masaż, rozgrzewa i rozluźnia mięśnie, stymuluje zakończenia nerwowe w skórze, a także pobudza układ limfatyczny, tym samym zwiększając naszą odporność.
Mata do akupresury działa na podobnej zasadzie co inne polecane przez fizjoterapeutów akcesoria do automasażu, np. wałki powięziowe czy piłeczki rehabilitacyjne, ale jej oddziaływanie jest mniej ukierunkowane i obejmuje większą powierzchnię ciała. Tym też różni się od sesji akupresury (czy refleksologii w przypadku masażu stóp) w gabinecie terapeuty.
Jak leżymy? Tak jak chcemy. Można położyć się płasko na plecach albo na boku, można na chwilę przekręcić się na brzuch. Albo jeszcze inaczej: ułożyć matę na średnio twardej poduszce i zrobić sobie automasaż głowy, karku i barków. Ci, którzy go stosują, twierdzą, że nie ma szybszego i skuteczniejszego sposobu na odprężenie po całym dniu, a także na ból głowy, również ten migrenowy. Kto ma ochotę, może też po prostu stanąć na macie obiema nogami i przez kilka minut na przemian lekko wspinać się na palcach, stawać raz na wewnętrznej, raz na zewnętrznej krawędzi stóp. Żeby mieć lepszą kontrolę nad naciskiem kolców na podeszwę stopy, możesz wykonywać taki masaż, siedząc na krześle albo stojąc przy nim i opierając się o niego rękami.
Jedni zachwalają matę, bo nie dość, że uwalnia ich ciało od bólu i napięcia, to jeszcze pomaga nie zasnąć podczas medytacji. Drudzy wprost przeciwnie – najbardziej cenią sobie w niej to, że już po 5 minutach leżenia na kolcach są tak zrelaksowani, że zapadają w miłą drzemkę.