Bądź duchem i ciałem
Pogoda ducha

Bądź duchem i ciałem

Przekrój
Czyta się 5 minut

Człowiek to coś więcej niż tylko zbiór oddzielnych tkanek i organów. Dlatego gdy zachoruje, warto go traktować jak harmonijną całość, a leczenie powinno integralnie wzmacniać ciało, ducha i umysł. Taka myśl przyświeca Fundacji „Bądź”, która od siedmiu lat działa na rzecz holistycznego podejścia do naszego zdrowia i życia.

„Dla mnie słowo »bądź« to codzienne przypomnienie i propozycja. Dzięki niemu jestem bliżej tego, co dzieje się tu i teraz. Takie świadome i pełne bycie jest podstawą naszej misji” – mówi Orina Krajewska, prezeska zarządu w organizacji pozarządowej, którą chcemy Państwu przedstawić w tym numerze „Przekroju”. Jej pełna nazwa to Fundacja Małgosi Braunek „Bądź”. Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli: Małgorzata Braunek – aktorka, buddystka i nauczycielka zen oraz jej mąż Andrzej Krajewski – tłumacz i buddysta. W liście, który aktorka opublikowała przed śmiercią (zmarła w 2014 r. po długiej chorobie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Asana jak Malina
i
Malina Michalska prowadząca zajęcia jogi, 1969 r., Warszawa; zdjęcie: PAP/Jakub Grelowski
Marzenia o lepszym świecie

Asana jak Malina

Piotr Żelazny

Jogi nauczyła się sama z książek i jako pierwsza w Polsce ją propagowała. Gdy napisała „Hatha jogę dla wszystkich”, pozycje lotosu i psa z głową w dół wkroczyły do domów z wielkiej płyty. Poznajcie zapomnianą Malinę Michalską.

„Było lato 1969 r. Miałem 23 lata i kończyłem wakacje w Zakopanem. Zobaczyłem afisz informujący, że w domu kultury odbędzie się pokaz jogi. Nie miałem pojęcia co to, ale plakat był na tyle przekonujący, że poszedłem. I złapałem bakcyla… Do tego stopnia, że zapragnąłem więcej. Na koniec pokazu pani Malina Michalska powiedziała, że pisze książkę o jodze. Po powrocie do Szczecina co kilka dni chodziłem do księgarni wysyłkowej i pytałem, czy już się ta publikacja ukazała. To była szkoła cierpliwości i wytrwałości. Doczekałem się po trzech latach – opowiada Jurek Jagucki, który od tamtej pory codziennie praktykuje jogę, a od 1981 r. sam prowadzi szkołę. – Szukałem ukojenia dla swojej neurotycznej, rozedrganej, młodzieńczej natury. I w jodze je odnalazłem, właśnie dzięki pani Malinie”.

Czytaj dalej