Biegówki od rana do nocy
i
ilustracja: Natka Bimer
Promienne zdrowie

Biegówki od rana do nocy

Wojtek Antonów
Czyta się 8 minut

Wsiadając z nartami do tramwaju w styczniowy sobotni poranek, czuję na sobie wzrok niemal każdego z pasażerów. Nie przejmuję się – w nocy spadło kilkanaście centymetrów śniegu, a mnie udało się wypożyczyć ostatnie narty biegowe, które razem z kijkami ściskam w ręku.

Wysiadam na przystanku przy Lasku Bielańskim na północy Warszawy, mróz przyjemnie szczypie w twarz. Przypinam do butów wąs­kie, długie deski i wykonuję kilka rozgrzewkowych ćwiczeń – chyba wszystko działa, można ruszać…

Polska nie skacze, Polska biega

To właśnie narciarstwo biegowe zamiast skoków powinno być polskim zimowym sportem narodowym. Zwykłemu śmiertelnikowi trudno w wolnej chwili jechać na skocznię narciarską i naśladować wyczyny Kamila Stocha, ale zapiąć narty i przebiec na nich kilka kilometrów może każdy. Zakup sprzętu nie jest tak wielkim obciążeniem finansowym, jak na przykład kupno nart i butów zjazdowych, a nauczyć się w miarę poprawnie i skutecznie poruszać na biegówkach można w jeden dzień.

Gdy spadnie chociaż kilkanaście centymetrów

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Piłkarski eliksir młodości
Wiedza i niewiedza

Piłkarski eliksir młodości

Michał Szadkowski

Piłkarz to ma klawo. Nie dość, że ma szansę zasłużyć na nieśmiertelność, to jeszcze może urodzić się kilka razy.

„Urodziłem się w 1882 r.” – usłyszał David van Reybrouck, gdy dekadę temu pisał historię Konga. Jego rozmówca z Kinszasy Étienne Nkasi twierdził, że datę urodzin podał mu wujek. Van Reybrouck z jednej strony nie mógł uwierzyć, że starzec mówi prawdę, ale z drugiej nie mógł udowodnić, że kłamie. Nkasi opowiadał ze szczegółami o ostatniej dekadzie XIX w. i – na ile można to sprawdzić – nie zmyślał. Ale nie miał żadnych dokumentów potwierdzających datę urodzenia. W końcu belgijski reporter uznał, że jego rozmówca naprawdę może mieć 126 lat.

Czytaj dalej