
Według rdzennych mieszkańców Nowego Meksyku ludzie byli kiedyś bliżej ziemi i nieba, ale potem stracili więź ze światem i zapomnieli, kim są.
Ostatnią rzeczą, jaką spodziewałem się zobaczyć owego październikowego popołudnia, kiedy wędrowałem po odległym kanionie w rejonie Four Corners w północno-zachodnim Nowym Meksyku, był indiański mędrzec. A jednak się pojawił, nasze ścieżki się skrzyżowały – szedł w moją stronę tym samym szlakiem, a teraz stał na szczycie małego wzniesienia, które było przede mną.
Nie jestem pewien, od jak dawna tam był. Po prostu czekał i patrzył na mnie, gdy ostrożnie wspinałem się wśród kamieni na ścieżce. W blasku zachodzącego słońca rzucał długi cień. Kiedy podniosłem rękę, aby osłonić oczy przed światłem, zobaczyłem jego długie włosy, rozwiane wokół twarzy.
Wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ja. Złożył dłonie wokół ust, a wicher poniósł jego głos w moją stronę.
„Witaj!” – zawołał.
„Witaj! – odpowiedziałem. – Nie spodziewałem się zobaczyć tu nikogo o tej porze. – Podchodząc