Chodzenie po wodę Chodzenie po wodę
i
„Boginka w dziewannach”, 1888 r., Jacek Malczewski., Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie
Żywioły

Chodzenie po wodę

Renata Lis
Czyta się 8 minut

Powrót do źródeł? Jak najbardziej, ale przy zachowaniu wyjątkowych środków ostrożności. Spotkanie z utopcem lub innymi wodnymi demonami, choćby najponętniejszymi, do przyjemnych nie należy. Według licznych podań ludowych bywa źródłem poważnych kłopotów.

Mieszkam w mieście, ale nasz dom stoi pod lasem i tak się składa, że najbliższe ujęcie wody oligoceńskiej mamy – nietypowo – właśnie w lesie. „Ujęcie” to słowo urzędowe – brzmi technicznie i kojarzy się z ujarzmianiem natury: „ująć” znaczy tyle, co „pojmać”, „uwięzić”. Nie pozwala usłyszeć archaicz­nych treści, którymi pulsuje symbol źródła, a przecież miejsce, do którego pielgrzymujemy przez las po wodę, to właśnie źródło. Jest nim w porządku symbolicznym, nawet jeśli fachowcy nazwą je studnią i będą nam opowiadać o liczących miliony lat glaukonitowych warstwach skalnych z epoki oligocenu, spomiędzy których pochodzi nasza woda. Gadaj zdrów! Dusza nie zna pojęcia studni, wie natomiast, co to źródło.

Chodzimy tam o każdej porze roku: rozpoznający się z widzenia znajomi-nieznajomi, z naszymi baniakami albo butelkami wielorazowego użytku, upchanymi w plecakach albo w torbach na kółkach. Źródełko nas przywołuje i lubimy je odwiedzać czy to jasną letnią nocą, czy zimowym popołudniem. Dążymy do niego każdy swoją ścieżką, ale zawsze w ciszy,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Śmieć precz! Śmieć precz!
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Ziemia

Śmieć precz!

Berenika Steinberg

Pierwsza ogólnopolska akcja sprzątania brzegów rzek ruszyła zeszłej wiosny. Ponad 2 tysiące wolontariuszy pracujących w 120 sztabach w całej Polsce zebrało prawie 56 ton śmieci. Z Danielem Parolem, pomysłodawcą „Operacji Rzeka”, rozmawia Berenika Steinberg.

Z inicjatorem akcji spotkałam się 6 marca 2020 r. Dwa dni wcześ­niej koronawirus przekroczył granice Polski, ale tegoroczna edycja jeszcze zdążyła się rozpocząć i parę sztabów w różnych częściach kraju miało już sprzątanie za sobą. Ja szykowałam się na spływ pod Siedlcami i sprzątanie rzeki Liwiec z kajaka. Niestety, tydzień po tej rozmowie kwarantanna zmusiła nas do pozostania w domach. Z dalszego sprzątania w tym roku nici. A Daniel Parol, który w głębi duszy pozostał, jak to mówi, „kręconym dzieckiem” i nie potrafi usiedzieć w miejscu, uruchomił ze sztabem głównym „Operację Rzeka dla Szpitali” – zbiórkę pieniędzy na środki ochrony dla lokalnych lecznic. „Jeszcze uda nam się posprzątać ten świat” – przeczytałam na stronie zbiórki. Poniżej zapis naszej marcowej rozmowy.

Czytaj dalej