Śmieć precz! Śmieć precz!
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Ziemia

Śmieć precz!

Berenika Steinberg
Czyta się 6 minut

Pierwsza ogólnopolska akcja sprzątania brzegów rzek ruszyła zeszłej wiosny. Ponad 2 tysiące wolontariuszy pracujących w 120 sztabach w całej Polsce zebrało prawie 56 ton śmieci. Z Danielem Parolem, pomysłodawcą „Operacji Rzeka”, rozmawia Berenika Steinberg.

Z inicjatorem akcji spotkałam się 6 marca 2020 r. Dwa dni wcześ­niej koronawirus przekroczył granice Polski, ale tegoroczna edycja jeszcze zdążyła się rozpocząć i parę sztabów w różnych częściach kraju miało już sprzątanie za sobą. Ja szykowałam się na spływ pod Siedlcami i sprzątanie rzeki Liwiec z kajaka. Niestety, tydzień po tej rozmowie kwarantanna zmusiła nas do pozostania w domach. Z dalszego sprzątania w tym roku nici. A Daniel Parol, który w głębi duszy pozostał, jak to mówi, „kręconym dzieckiem” i nie potrafi usiedzieć w miejscu, uruchomił ze sztabem głównym „Operację Rzeka dla Szpitali” – zbiórkę pieniędzy na środki ochrony dla lokalnych lecznic. „Jeszcze uda nam się posprzątać ten świat” – przeczytałam na stronie zbiórki. Poniżej zapis naszej marcowej rozmowy.

Daniel Parol: O, spójrz na to zdjęcie – to&n

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Pracuj z zielonym palcem Pracuj z zielonym palcem
i
Wolfgang Sauber, Cadolzburg (Middle Franconia). Castle garden: Emmer wheat, 20.12.2023, WikiMedia Commons domena publiczna (Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)
Dobra strawa

Pracuj z zielonym palcem

Berenika Steinberg

I w końcu zobaczę pokrzydowskie stare odmiany zbóż w pełnym rozkwicie. Co ja mówię? Nie zobaczę, tylko wejdę w nie, dotknę i poczuję ich zapach.

Samochód podskakuje na piaszczystej drodze, przez otwarte okna wpada łagodne, ciepłe powietrze. Mijamy zarośnięty sad i parkujemy. Byłam pewna, że moim oczom ukażą się równe złote łany zbóż. Tymczasem widzę łąkę pełną kwiatów. Mieczysław Babalski wysiada z auta i od razu kieruje się ku strzelistym zielonym i żółtym łodygom płaskurki, owsa i samopszy, ku niebieskim chabrom i drobnym białym kwiatom gryki. Biegnę za nim, ale na skraju pola przystaję i wołam:

Czytaj dalej