Tęsknimy za ciszą, ale im mniej dźwięku wokół nas, tym bardziej przeszkadza nam huk własnych myśli. Jak możemy uciszyć wewnętrzny hałas?
Jakiś czas temu w powieści Cleaver (2006; polskie wydanie – 2008) opisałem postać dziennikarza telewizyjnego przyzwyczajonego do gorączkowego zgiełku i gwaru rozmów. Bohater wyrusza w podróż w poszukiwaniu ciszy. Ucieka w Alpy, do domu powyżej granicy lasu – miejsca położonego tak wysoko, z powietrzem tak rozrzedzonym, że ma nadzieję znaleźć tam ciszę zupełną. Ale nawet w Tyrolu Południowym, na wysokości 2500 m n.p.m., słyszy wyjący, rozbijający się o skały wiatr oraz pulsującą w żyłach krew. Z czasem, mimo nieobecności rodziny, współpracowników i mediów, myśli zaczynają coraz natarczywiej kołatać mu w głowie. Jak to często bowiem bywa – im mniej dźwięków nas otacza, tym bardziej ogłuszają nas własne myśli.
Hałas w głowie
Gdy myślimy o ciszy – z tęsknotą lub lękiem (a pamiętajmy, że jedno nie wyklucza drugiego) – zmuszeni jesteśmy uznać, że rozmawiamy właściwie o stanie umysłu, o kwestii świadomości. I choć świat zewnętrzny ponad wszelką wątpliwość istnieje, nasze postrzeganie rzeczywistości jest zawsze naszym postrzeganiem: w tym samym stopniu mówi coś o nas i o tym, co nas otacza. Czasem hałas jest naprawdę irytujący i sprawia, że tęsknimy za ciszą. Ale są też momenty, kiedy go nie dostrzegamy. Gdy oddajemy się lekturze dobrej książki, odległy szum kosiarki po prostu dla nas nie istnieje. Jeśli