Niedawno zostałem wegetarianinem po latach życia na mięsnej diecie. Przygotowywałem też potrawy mięsne jako profesjonalny szef kuchni. Od czasu do czasu flirtowałem z myślą o rzuceniu mięsa, aż w końcu odłożyłem mój nóż do steków i sięgnąłem po bardziej ekologiczny i zielony styl życia.
Jestem zagorzałym wyznawcą metody sokratejskiej: jeśli ktoś przedstawia mi argument lepszy od mojego, to mam obowiązek – jako autonomiczna, racjonalna jednostka – przyjąć jego rozumowanie, dopóki nie pojawi się bardziej przekonujące. Pokazano mi mocne przesłanki przemawiające za zmianą