Ćwiczenia z umierania
Pogoda ducha

Ćwiczenia z umierania

Wilhelm Schmid
Czyta się 7 minut

Tego dnia nie będzie pracował. Rankiem medytacja i łagodna kawa, potem obiad z synem, czytanie z córką i wizyta w zoo. I jeszcze myśl o tym, że życie było piękne. Tak swój ostatni dzień wyobraża sobie niemiecki filozof Wilhelm Schmid. A ty, jakie masz plany?

Gdy się starzejemy, naszym zyskiem może być stan wewnętrznego spokoju. Jednym z kroków na drodze do jego osiągnięcia jest odpowiednie nastawienie do zbliżającego się kresu życia. W podeszłym wieku częściej konfrontujemy się ze śmiercią innych osób. Przejmujemy się nią, czasami nawet bardzo, i przyłapujemy się na myśli: on (albo ona) ma to już za sobą. Jeśli nasi rodzice odeszli z tego świata, od ich śmierci staje się dla nas jasne: teraz my stoimy na linii frontu bez bufora między tu a tam.

Głębokie wrażenie wywarła na mnie moja matka, spokój ducha towarzyszący jej w podeszłym wieku i w obliczu śmierci. W tym krytycznym dniu, kiedy było wiadome, że odejdzie, powiedziała:

– Wiem, dokąd idę.

Nie miała wątpliwości, że znów zobaczy ukochanego męża – mojego ojca, który zmarł przed laty.

To on miał w zwyczaju mówić:

– Poczekamy ze śmiercią, ile się da.

Na

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

A teraz zniknę!
i
zdjęcie: Vincenzo Cottinelli
Wiedza i niewiedza

A teraz zniknę!

Paulina Wilk

Szczęśliwi mogą na koniec powiedzieć: żyłem w pełni i tak, jak chciałem. Ale Tiziano Terzani podniósł poprzeczkę ­– pokazał, jak pięknie i treściwie umrzeć.

Ustalenia są takie: kiedy nadejdzie moment, skontaktujecie się z Zielonym Krzyżem, przyjadą dyskretnie do domu, żeby zrobić, co trzeba. Jak wiecie już od jakiegoś czasu, chcę być skremowany i proszę, by trumna była najprostsza, jak to tylko możliwe, najlepiej z desek. Zostanę zaniesiony w niej do kapliczki, skąd jak najszybciej, bez litanii, śpiewu, przemówień, ale w ukochanej przeze mnie ciszy zaniesiony zostanę do pieca kremacyjnego, z którego wyjdę prochem w prostej urnie, która zostanie przekazana być może rodzinie. Tak wrócę na ziemię Orsigni. Chcę, aby tak się stało. Zróbcie wszystko, żeby tak było. Dziękuję i pośmiejcie się dobrze. Ściskam Was”.

Czytaj dalej