Gdy zachorowałam na depresję, straciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie dobrze. Przeszłam długą drogę, by zmienić spojrzenie na świat i zacząć szukać siły tam, gdzie wcześniej nie spodziewałam się jej znaleźć.
Jak się czujesz? – na to proste pytanie coraz więcej osób odpowiada krótko: „Raczej kiepsko”. I trudno się temu dziwić. Dziś tylko o złe informacje nie musimy się martwić – znajdą nas zaraz po przebudzeniu. Ale skoro próżno szukać pozytywnego wzmocnienia w świecie zewnętrznym, to może warto zmienić optykę i poszukać siły w sobie? Wiem, jak brzmi ta propozycja – dla części czytelników być może niezbyt przekonująca.
Wielu z nas zaczyna i kończy dzień, zamartwiając się. Wojna, inflacja, kredyty, choroby – mamy w czym wybierać. Nie jest lekko, to z grubsza wiemy, a pobieżny sondaż opinii publicznej w autobusach, metrze i tramwajach jedynie utwierdza nas w przekonaniu, że lepsze jutro… było wczoraj. Trudno z tym dyskutować, bo lęki i wątpliwości to szczwane bestie: zalęgają się w głowie, odbierają jasność spojrzenia i chcą, by wszystko kręciło się wokół nich. Wypełniają przestrzeń, zabierając miejsce nadziei, odwadze, radości, wdzięczności i wszystkiemu, co mogłoby dodać nam siły.
Z badań Fundacji CBOS, która od ponad 30 lat regularnie sprawdza samopoczucie Polaków, wyłania się ciekawy obraz. Ogólnie deklarujemy raczej zadowolenie z życia (53% badanych), ale gdy zagłębiamy się w szczegóły, okazuje się, że coraz więcej z nas przyznaje się do negatywnych emocji. W badaniach dotyczących 2021 r. (a więc jeszcze przed wybuchem