Dzieci lasu
Pogoda ducha

Dzieci lasu

Maria Hawranek
Czyta się 15 minut

Gdy tylko widzę dziecko, które wraca z przedszkola w białych rajstopkach, to od razu zastanawiam się, czym ono się zajmowało cały dzień. Bo na pewno nie wyszło na dwór.

– Jesteście w pierwszej bazie? Dobra, idziemy do was. – Sylwia rozłącza się i chowa telefon do kieszeni.

Jest wszawo. Wilgotny i mglisty listopadowy dzień bez słońca, wilgoć przenika pod skórę. Najchętniej schowałabym się pod koc. Ale idę do lasu.

Starszaki bawią się w pierwszej bazie. Są też bazy druga i trzecia, łąka bliżej i łąka dalej, kamienie, na które dzieci lubią się wspinać, pod nimi lekki, błotnisty spadek, po którym zjeżdżają. Są żabki i ich kałuża – przy niej bawią się maluchy. Lasek w okolicach baz został wiosną wysprzątany i przygotowany wspólnymi siłami przez rodziców i dzieci.

Grupka dzieci piknikuje na dwóch kłodach. Drugie śniadanie wyciągają z plecaków. Kuba ma twarz w soku z mandarynki i w glucie. Sylwia podchodzi i uprzedza: „teraz wytrę ci buzię”.

Gdy skończą jeść, przenoszą się nad dwa splatające się konary, a ja idę za nimi.

– To samolot, a tu jest kabina – informują mnie i pokazują na misterną, kopulastą konstrukcję.

Samolot czasem bywa też autobusem, a patyk miotłą, różdżką, szpadą, tylko czasem jest po prostu patykiem.

*

Polskie serce leśnej edukacji bije w Białymstoku. To tam w 2015 r. powstało pierwsze w kraju leśne przedszkole, później Polski Instytut Przedszkoli Leśnych (PIPL), leśna szkoła, leśne szkolenia i konferencje. W 2020 r. ruszy nabór na pionierskie studia podyplomowe dla nauczycieli przedszkoli leśnych.

Leśne przedszkole to takie, w którym dzieci są zanurzone w naturze. Spędzają na powietrzu 80% czasu, niezależnie od pory roku i pogody. Najczęściej nie mają sali, tylko tzw. bazę – namiot, jurtę. Tam można się ogrzać i zjeść coś ciepłego.

Leśne przedszkolaki wiedzą, jak łechce trawa i jak smakują leśne poziomki. Przeżywają przygody, spontanicznie eksplorują otoczenie, podejmują wyzwania. W lesie nie tylko się bawią, ale też uczą się matematyki, rysują.

– Instytut powstał z dwóch powodów: rodzice oczekiwali od nas rekomendacji, a edukatorzy za granicą

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Przeciw wychowywaniu
i
rysunek z archiwum, nr 401/1952 r.
Edukacja

Przeciw wychowywaniu

Tomasz Stawiszyński

Dzieciństwo jest po to, żeby kolejne pokolenia mogły robić zupełnie nowe rzeczy i postrzegać świat inaczej niż poprzednie – psycholożka i filozofka Alison Gopnik namawia matki i ojców, babcie i dziadków, ciotki i wujów do podejmowania ryzyka: pozwólcie dzieciakom eksperymentować (nawet jeśli chcą zostać stolarzami, a nie lekarzami).

Uwielbiam ludzi, którzy wywracają do góry nogami rozmaite stereotypy, utarte przekonania i tzw. niekwestionowane prawdy. Oczywiście pod warunkiem, że czynią tak z troski o naukową i filozoficzną rzetelność. Alison Gopnik, psycholożka i filozofka z University of California w Berkeley, jedna z najwybitniejszych współczesnych badaczek zajmujących się dzieciństwem, bez wątpienia tym się właśnie kieruje. I dlatego jej prace poświęcone umysłom niemowląt (zwłaszcza The Philosophical Baby) oraz – ostatnio – rodzicielstwu (The Gardener and the Carpenter) są tak fascynujące i orzeźwiające.

Czytaj dalej