
Kiedy w 2020 r. władze Ekwadoru odmówiły pomocy członkom plemienia Siekopai, ci zwrócili się o nią tam, gdzie zawsze na nich czekała. Do lasu.
Czółna wypłynęły na rzekę Aguarico z samego rana. Miały do przepłynięcia około 160 km, na szczęście z nurtem. Członkowie plemienia Siekopai kierowali się w stronę rozlewisk Lagarto Cocha – świętego miejsca, z którego 80 lat temu, po wojnie peruwiańsko-ekwadorskiej, wygnano ich przodków. Mokradła, na których plemię mieszkało od wieków, zostały wówczas uznane przez rząd Peru za park narodowy i latami były chronione przez straż graniczną. Dopiero od niedawna rdzenni mieszkańcy znowu mogą je odwiedzać.
Wiosną 2020 r. Siekopai wyruszyli tam po ratunek. W jednym z czółen siedzieli m.in. zielarz Alfredo Payaguaje i przewodniczący społeczności Justino Piaguaje. Płynęli, żeby znaleźć liście, korzenie i korę, z których Alfredo mógłby przyrządzić lekarstwo na COVID-19.
Wirus