Jak bycie w wodzie, blisko wody lub pod wodą wpływa na nasze ciało i emocje.
Woda nas uszczęśliwia – przekonuje w książce „Blue Mind” Wallace J. Nichols. Zakochany w oceanie Kalifornijczyk, biolog i surfer, poleca wodę (powołując się na badania neurobiologów) nie tylko na poprawę nastroju, ale także na koncentrację uwagi, wspomagająco przy leczeniu traum i depresji. Raz w roku Nichols urządza zjazdy Blue Mind, na które zaprasza naukowców i artystów, psychologów i lekarzy, ekologów i hydrologów, by rozwijali jego pomysł: woda jest dobra na wszystko. Jest przekonany, że w przyszłości lekarze będą przepisywać chorym kontakt z wodą jak lekarstwo.
Dla szczęśliwców, którzy czytają „Przekrój” na plaży, ale i dla tych, którzy ze strachu przed parawanami i tłumami spoconych ciał nad morze nie wyjechali, nasza recepta z morską wodą i morskim powietrzem.
Leczenie morzem
Talasoterapia, czyli leczenie morzem, jest praktykowana od starożytności. Przez całe wieki nikomu moczącemu się w słonej wodzie nie udało się jednak krzyknąć „Eureka” i wyskoczyć z gotową odpowiedzią na pytanie, dlaczego morska woda tak korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku francuski biolog René Quinton udowodnił, że jej skład chemiczny jest podobny do składu osocza ludzkiej krwi. Morska woda doładowuje nas potrzebnymi pierwiastkami.
Woda morska na reumatyzm…
Hipokrates zalecał leczenie reumatyzmu i rwy kulszowej okładami z ciepłej wody morskiej i morskimi kąpielami.
…i na skórę
Francuski król Henryk II Walezjusz za radą swojego lekarza stosował wodę morską „dla uśmierzenia świądów, które go trapiły”. Współcześnie lekarze potwierdzają, że znajdujące się w morskiej wodzie sole selenu, cynku i bromu łagodzą stany zapalne skóry, na przykład w przypadku łuszczycy i trądziku.
Gorące kąpiele jak gimnastyka
Dla zdrowia wcale nie musisz się pocić z wysiłku. Wystarczy posiedzieć w gorącej wodzie. Badania przeprowadzone na brytyjskim Loughborough University potwierdziły intuicję miłośników gorących łaźni: moczeni przez godzinę w wodzie o temperaturze 40 stopni Celsjusza mężczyźni spalali więcej kalorii niż podczas półgodzinnego spaceru. Wzmagała się też reakcja ich organizmów na stany zapalne, i to w stopniu porównywalnym jak podczas ćwiczeń fizycznych. To znaczy, że gorące kąpiele warto polecić na przykład chorującym na cukrzycę typu 2.
Lepsze niż nowa praca
Przeprowadzka nad morze zwiększa nasz dobrostan nawet dziesięć razy bardziej niż znalezienie nowej pracy – wynika z badań prowadzonych przez zespół psychologa Mathew White’a z University of Exeter w Wielkiej Brytanii. Naukowcy sądzą, że dzieje się tak przede wszystkim dzięki temu, że bliskość morza koi stresy i pobudza nas do aktywności fizycznej.
Łagodzi stres i lęk
Co skuteczniej ukoi nerwy pacjenta u dentysty: widok plaży czy obserwowanie stomatologicznego gabinetu? Wniosek wydaje się oczywisty, ale cynikom i niedowiarkom zawsze można przedstawić wyniki badań Mathew White’a: idziesz na borowanie? Zabierz ze sobą zdjęcia z wakacji w Dębkach.
Lepsze zdrowie
Zespół z University of Exeter przeanalizował też dane zdrowotne mieszkańców Anglii: wynika z nich, że osoby mieszkające na wybrzeżu cieszą się przeciętnie lepszym zdrowiej niż ich rodacy z głębi lądu.
Działanie terapeutyczne
Kontakt z morzem może mieć wpływ terapeutyczny nie tylko na ciało, ale i na ducha. Lora Fleming z University of Exeter poleca zajęcia z surfowania dzieciakom z problemami emocjonalnymi.
Koi i rozluźnia
Chłodne morskie kąpiele wiosną i jesienią łagodzą napięcia nerwowe, a ciepłe latem pomagają rozluźnić mięśnie – uważają dr Connie Hernandez i dr Marcel Hernandez z Pacific Naturopathic. Wybierającym się nad Bałtyk zwracamy uwagę, że oboje eksperci pochodzą z Kalifornii, wydaje się więc, że w naszych warunkach można liczyć raczej na ukojenie nerwów niż rozluźnienie.
Synchronizacja fal
Szum morskich fal wprowadza nas w stan relaksacji.
Działa antydepresyjnie
Sól w wodzie morskiej pomaga zachować właściwy poziom tryptaminy, serotoniny i melatoniny, co łagodzi objawy depresji i poprawia dobrostan.
Oczyszcza
Paracelsus, szesnastowieczny niemiecki lekarz, alchemik i przyrodnik, leczył wodą morską rany i używał jej, by pomóc pacjentom pozbyć się pasożytów przewodu pokarmowego.