Na talerze wkracza królowa jesiennego sezonu. Łaskawie poddaje się stylizacjom – serwowana barokowo, dekadencko czy też zupełnie nowatorsko. Jak co roku potwierdza swoją wielkość.
W kulinariach – tak jak w modzie – co sezon pojawiają się nowości, które jednak zawsze opierają się na tych samych schematach podyktowanych sytuacją na linii ciepło–zimno. Większość z nas w zanadrzu ma też receptury dobre, niczym mała czarna, na każdą okazję. Czy zatem przygotować danie zgodnie z przepisem, który kusił zdjęciem w nowej książce kucharskiej, czy postawić na sprawdzony klasyk? Na pewno wielu z was zadaje sobie takie pytanie, gdy po raz pierwszy w danym roku widzi dynie na bazarku. Chociaż mój zawód kojarzy się raczej z poszukiwaniem nowych doznań smakowych, bywam również kulinarnym konserwatystą. W lodziarni zawsze wybieram tylko dwa smaki: cytrynowy i pistacjowy. Z kolei jesienią, gdy pierwszy raz jem dynię,