O tym, że joga opiera się bardziej na szanowaniu niż pokonywaniu własnych ograniczeń oraz jak wybrać odpowiedni dla siebie rodzaj jogi – opowiada Kirti Gahlawat, wielokrotną mistrzynią świata w jodze.
Nazywano ją złotym dzieckiem. Zdobyła siedem złotych medali na mistrzostwach Indii w jodze oraz trzy złote medale i jeden srebrny na międzynarodowych mistrzostwach. Jest jednak osobą tak skromną, że musiałam wyszukać te liczby w Internecie, sama nie chciała się chwalić. Za to o jodze może rozprawiać godzinami! Kirti Gahlawat obecnie zajmuje się promowaniem jej w Europie, głównie w Polsce.
Agnieszka Rostkowska: Jak joga, która jest nie tylko praktyką fizyczną, lecz także duchową, może – niczym dyscyplina sportowa – podlegać ocenie na krajowych i międzynarodowych mistrzostwach?
Kirti Gahlawat: Sędziowie oceniają głównie asany (pozycje), czyli fizyczny aspekt praktyki. Uczestnicy przygotowują się do startu w jednej z trzech kategorii – początkujący, średnio zaawansowani i zaawansowani – według określonych wytycznych. Przykładowo, wszyscy powinni być w stanie przez minimum minutę z łatwością utrzymać każdą z podstawowych asan, takich jak vrksasana, pozycja drzewa. Dokładnie tak, jak napisane jest w klasycznym tekście ‒ Jogasutrach Patańdźalego: pozycja jogi powinna być stabilna i komfortowa.
Jeśli utrzymujesz ją kosztem napięcia, dyskomfortu, a nawet bólu, sędziowie natychmiast to zauważą i pouczą cię, że wystartowałaś w mistrzostwach zbyt wcześnie. Tu nie ma miejsca na próbę sił, mierzenie się, kto dłużej wytrzyma. Liczy się technika wykonania asany, a także synchronizacja z oddechem – kiedy oraz w jaki sposób robisz wdech i wydech, kiedy i na jak długo go wstrzymujesz. Oceniane są też niektóre techniki oczyszczające, czyli tzw. shatkrije, np. nauli ‒ rotacyjny ruch mięśni brzucha.
Joga to proces nauki trwający całe życie, podczas którego uświadamiamy sobie, jak wielki tkwi w nas potencjał. Każdą asanę można skorygować czy udoskonalić, ale powinno odbywać się to z poszanowaniem możliwości i ograniczeń ciała. To oznacza zrozumienie, kiedy należy włożyć jeszcze trochę wysiłku, a kiedy odpuścić. Mistrzostwa w jodze nie opierają się na rywalizacji, lecz na wzajemnej inspiracji oraz motywacji uczestników, tak by przynajmniej niektórzy z nich po powrocie do domu powiedzieli sobie: „Do następnych mistrzostw będę praktykować codziennie”.
Czy tak było i w Twoim przypadku?
Zaczęłam praktykę jogi w wieku dziewięciu lat, w ramach zajęć dodatkowych w szkole. Mieszkałam w Chandigarh, mieście na północy Indii. Mama była urzędniczką, tata służył w indyjskiej marynarce, a później w policji; oboje wychodzili z domu rano, a wracali późnym wieczorem. Mieszkaliśmy tuż obok szkoły, więc razem z bratem po lekcjach – żeby nie siedzieć sami – wracaliśmy do domu tylko po to, by się przebrać, po czym pędziliśmy z powrotem do szkoły na jogę. Mogliśmy zostać tak długo, jak chcieliśmy, a nasza nauczycielka bardzo nas wspierała. To ona zapisała mnie na moje pierwsze zawody. Dzięki temu potraktowałam jogę poważnie. Z podobnym zaangażowaniem, z jakim moi ciężko pracujący rodzice wykonywali swoje zawodowe obowiązki, ja poświęcałam się praktyce. Stała się ona częścią mojej tożsamości, a zarazem punktem wyjścia do poszukiwania siebie. Zadawałam sobie pytanie: „Kim jest Kirti?” i pierwsza odpowiedź, która przychodziła mi na myśl, brzmiała: „Kirti jest joginką”.
Po ukończeniu kilku kursów nauczycielskich w 2003 r. wzięłam udział w swoich pierwszych międzynarodowych mistrzostwach w jodze ‒ w Portugalii ‒ na których zdobyłam złoty medal. W następnym roku wystartowałam w mistrzostwach w Tajlandii, potem w Singapurze, a w międzyczasie w krajowych: podróżowałam po całych Indiach, z północy na południe, z zachodu na wschód, i wszędzie zdobywałam medale. Joga stała się największą radością, a jednocześnie celem mojego życia.
Ukończyłam również studia magisterskie z jogi na Uttarakhand Sanskrit University i zaczęłam uczyć pod auspicjami najważniejszych indyjskich instytucji, a także z akredytacji ministerstwa Ayush. Ten powołany w 2014 r. resort zajmuje się badaniami oraz edukacją w zakresie tradycyjnych systemów holistycznych, takich jak ajurweda, naturopatia i właśnie joga, która jest też najmocniej z nich promowana za granicą. W tym samym czasie nasz premier Narendra Modi przedłożył Zgromadzeniu Ogólnemu Narodów Zjednoczonych rezolucję, by 21 czerwca proklamować Międzynarodowym Dniem Jogi ‒ w uznaniu dla jej holistycznego podejścia do zdrowia i wellbeingu.
Jego inicjatywa zyskała wielkie uznanie. Poparło ją 175 państw i w 2015 r. świat po raz pierwszy obchodził Międzynarodowy Dzień Jogi.
A mnie w związku z tym powierzono zadanie promowania go za granicą. Miałam popularyzować praktykę, która przynosi wiele korzyści na poziomie fizycznym, psychicznym oraz duchowym, a także pozwala pielęgnować takie wartości jak wspólnota, harmonia, pokój. I tym sposobem znalazłam się w podróży w nieznane, nominowana na stanowisko nauczycielki jogi i kultury indyjskiej w naszych ambasadach w Polsce oraz Litwie. Zachodziłam w głowę: co Polacy rozumieją przez jogę? Zaczęłam uczyć w ambasadzie w Warszawie, równocześnie prowadząc zajęcia online dla grup w Niemczech, Szwecji, Chorwacji, Holandii, Stanach Zjednoczonych oraz Indiach. Zostałam też egzaminatorką kursów nauczycielskich jogi z akredytacji ministerstwa Ayush.
Osoby początkujące lub dopiero przymierzające się do rozpoczęcia praktyki mogą czuć się zagubione: hatha joga, vinjasa, ashtanga, bikram, yin joga… – to nazwy zaledwie kilku rodzajów praktyki.
Większość stylów, które wymieniasz, została stworzona przez guru podróżujących po całym świecie w celu ich popularyzacji, takich jak Pattabhi Jois, uznawany za założyciela ashtangi jogi, czy B.K.S. Iyengar ‒ twórca jogi Iyengara. Podstawą ich wszystkich jest hatha joga, na którą składają się następujące elementy praktyki: asany (pozycje), pranajamy (techniki oddechowe) i shatkrije (techniki oczyszczające), mudry (gesty) i bandhy (praca mięśni głębokich) oraz nadanusandhana (medytacja).
Jak wybrać styl najbardziej odpowiedni dla nas?
Jeśli cierpisz na bóle kręgosłupa albo potrzebujesz rehabilitacji, spróbuj jogi Iyengara, która koncentruje się na precyzji wykonania asan, za pomocą takich akcesoriów jak krzesła, paski czy kostki. Jeżeli znasz już podstawy i lubisz bardziej energiczny styl z dynamicznymi przejściami między asanami, idź na vinjasę. A jeśli chcesz wzmocnić swoją wytrzymałość, polecam ashtangę, czyli stały, powtarzany za każdym razem zestaw asan. Z kolei gdy zależy ci na tym, by się rozciągnąć, może spodobać ci się bikram joga, którą praktykuje się w temperaturze 40 stopni Celsjusza, co ułatwia poprawę elastyczności. Natomiast jeśli czujesz się przemęczony, zestresowany albo masz już swoje lata, wypróbuj yin jogę. Nazwa zaczerpnięta jest z chińskiej kultury, od energii yin, dla określenia pasywnej praktyki, w czasie której dużo leży się na wałkach i kocach.
Jednak joga w najczystszej, najbardziej tradycyjnej formie nie jest powiązana z nazwiskami żadnych guru. Została ona opisana w Bhagawadgicie, czyli najczęściej czytanym tekście starożytnych Indii, gdzie przedstawiono jej główne nurty: karma, bhakti, dźńana i radża.
Karma joga to joga działania. Jest to sposób, w jaki wypełniasz swoje codzienne obowiązki. Bo joga to nie godzina czy dwie godziny asan dziennie, lecz cały system etyczny: wartości, jakimi się kierujesz, podejmując działania wobec ludzi i najbliższego otoczenia ‒ lub uchylając się od nich. Na przykład: odnosisz się z szacunkiem do kolegów z pracy, sprzątasz po swoim psie, nie śmiecisz.
Z kolei bhakti joga opiera się na oddaniu, postawie pełnego zaangażowania. Cokolwiek robisz, rób to z miłością i niezachwianą wiarą.
Następnie dźńana ‒ joga wiedzy. Zawiera się w niej zarówno studiowanie świętych tekstów oraz książek, jak i kontemplacja własnej natury; medytacja nad tym, kim jesteś. Dzięki niej możesz poprawić jakość swojej karma jogi i bhakti jogi.
I wreszcie radża. Ta kolejność nie jest przypadkowa. Żeby doświadczyć radża jogi, musisz najpierw opanować karma jogę, bhakti oraz dźńanę. Radża joga to najwyższe stadium: najgłębsza medytacja prowadząca do odkrycia twojego wyższego ja, droga do mokszy, nirwany, czyli wyzwolenia.
Jogę opisano nie tylko w Bhagawadgicie, lecz także w innych tekstach starożytnych Indii. Czy ta wiedza wciąż jest w Indiach żywa?
Termin „joga” w formie pisanej po raz pierwszy pojawia się w Rygwedzie, jednej z czterech Wed, czyli grupie najstarszych świętych tekstów hinduizmu. Słowo to wywodzi się z sanskryckiego rdzenia yuj, który ma dwa znaczenia: „łączyć, jednoczyć” oraz „wiązać”. W Rygwedzie użyto go w odniesieniu do „wiązania koni”, co jest literacką metaforą panowania nad zmysłami na drodze duchowego przebudzenia.
Tym samym joga stanowi ważną część indyjskiego dziedzictwa kulturowego. W Indiach każdy o niej słyszał ‒ niezależnie od tego, czy mieszka na wsi, w wielokulturowym mieście, w górach czy na wybrzeżu. Ale nie jest ona powszechną praktyką. W starożytności, kiedy powstawała, przeznaczona była dla wybranych jednostek oraz grup. Guru, oświeceni nauczyciele, dokonywali selekcji adeptów, dopuszczając do niej wyłącznie tych, którzy tak silnie pragnęli rozwoju duchowego, że gotowi byli porzucić wszystko i osiedlić się w środku lasu albo wysoko w górach, z dala od zgiełku codziennego życia, aby w pełni poświęcić się rygorowi wieloletniej praktyki. Obecnie joga jest dostępna dla wszystkich, ale to mit, że zna ją każdy Indus. Praktykują ją głównie dobrze wykształceni, zmotywowani ludzie, którzy interesują się rozwojem osobistym oraz duchowością. I nawet wśród nich nie wszyscy są w stanie sprostać takim wyzwaniom jak pośpiech, ciągłe przeciążenie czy piętrzące się zadania i obowiązki – w szkołach, na studiach, w instytucjach i biurach.
Indyjski rząd chyba stara się to zmienić?
Tak, promuje jogę na wiele sposobów. Została ona uznana za kategorię w narodowych zawodach sportowych, a w wielu miastach można skorzystać z bezpłatnych zajęć w parkach i centrach kultury. Podobnie w firmach ‒ zarówno w sektorze publicznym, jak i prywatnym ‒ coraz częściej zatrudnia się nauczycieli jogi. Udział w zajęciach jest dobrowolny. Bywa, że pracownicy mogą skorzystać z takiej możliwości w godzinach pracy albo w ramach zajęć integracyjnych. Pracodawcy zachęcają do udziału, oferując w zamian dodatkowe dni wolne lub gratyfikację finansową. Joga pojawiła się także w szkolnych planach lekcji. Indie są państwem federalnym – każdy stan i terytorium związkowe stosuje własne regulacje, również te w zakresie edukacji – jednak w skali całego kraju dostrzec można tendencję do wprowadzania jogi w szkołach, zwłaszcza państwowych.
Co więc dzieciom – w Indiach, Polsce bądź jakimkolwiek innym kraju – może dać joga?
Joga zawsze znajdowała się w planie zajęć gurukul ‒ tradycyjnych szkół wedyjskich ‒ oraz aśramów, czyli miejsc odosobnień duchowych lub religijnych. Przy wielu aśramach znajdowały się szkoły dla dzieci, w których nauczano według tradycji guru-shishya, a więc przekazywania wiedzy z mistrza na ucznia.
Joga uczy dyscypliny, kładzie fundamenty pod lepszą dorosłość. A jednocześnie stanowi formę ruchu, którego dzieci potrzebują do prawidłowego rozwoju. Szczególne korzyści przynosi dzieciom nadaktywnym, nadwrażliwym, mającym problemy z koncentracją. Jest też po prostu zabawą i radością, aktywnością podobną do śpiewu czy tańca. I dzieci ją kochają, o ile jest odpowiednio prowadzona: ekspresyjnie, podobnie jak gra. W czasie moich zajęć, kiedy wykonujemy tadasanę ‒ pozycję góry ‒ opowiadamy sobie historie o tym, jak wyglądają góry. Możemy więc za pomocą jogi uczyć dzieci świata, zwłaszcza znaczenia, jakie odgrywa w nim natura, bo nazwy wielu asan pochodzą od określeń zwierząt czy elementów przyrody. Siejemy ziarno, które w przyszłości może wykiełkować: dzieci wyrosną na bardziej zrównoważonych i świadomych dorosłych.
Czy praktykę jogi można zacząć w każdym wieku?
Oczywiście, nie ma ograniczeń wiekowych! Seniorzy powinni być jedynie nieco bardziej uważni w swojej praktyce asan i poinformować nauczyciela o stanie zdrowia oraz ewentualnych problemach. Nie wszystkie pozycje będą wskazane dla kogoś, kto uskarża się na ból kolan, nie każda pranajama będzie służyć komuś, kto ma astmę. Pamiętajmy też, że nauki nie trzeba zaczynać od zewnątrz, czyli od fizycznej praktyki asan, która z czasem poprowadzi cię do wewnątrz, czyli w głąb siebie. Równie dobrze można zacząć od wewnątrz, a więc od medytacji – ta droga często bywa łatwiejsza dla osób starszych. Obie są tak samo wartościowe i skuteczne. Joga odpowiada na potrzeby osób w każdym wieku.
I każdej płci, choć w Polsce interesują się nią głównie kobiety.
To zasługa marketingu. Widziałaś wiele zdjęć mężczyzn praktykujących jogę? Prawdopodobnie nie. Natomiast fotografie gibkich kobiet na kolorowych matach są wszędzie, zwłaszcza w reklamach modnych sportowych ubrań i wellbeingowych akcesoriów. To dlatego joga odbierana jest jako aktywność kobieca. To biznes, a joga jest produktem o zawyżonej cenie. Nauczyciele powinni uczulać na to swoich uczniów, wyjaśniając im, że nie potrzebują drogich mat czy markowych ubrań. Praktyki nie rozpoczyna się od rozłożenia maty, lecz od zwrócenia się do wewnątrz.
Jak więc znaleźć dobrego nauczyciela?
Najpierw musisz mieć w sobie gotowość, by stać się dobrym uczniem. Odrób pracę domową: poczytaj o stylach jogi, wygoogluj, w których z nich specjalizują się nauczyciele w pobliżu twojego miejsca zamieszkania, i podejmij decyzję, uwzględniając swoje priorytety oraz potrzeby. Bądź świadomy/świadoma: podczas zajęć obserwuj, jak się czujesz w obecności danego nauczyciela, ale też daj mu szansę – nie postanawiaj niczego po pierwszych 20 minutach zajęć. Pamiętaj, nauczyciel może jedynie wskazać ci właściwy kierunek, drogę, która zaprowadzi cię na kolejne poziomy praktyki. Twoja uwaga nie powinna koncentrować się na osobie, która cię uczy, ale na tym, co czujesz wewnątrz. To połączenie z samym sobą jest prawdziwym nauczycielem.
Kirti Gahlawat: Propagatorka jogi tradycyjnej, ekspertka w wielu stylach jogi; uczyła także kultury indyjskiej oraz jogi w ambasadzie Indii w Warszawie.