Pomaganie od kuchni Pomaganie od kuchni
i
zdjęcie: Andrey Konstantinov/Unsplash
Dobra strawa

Pomaganie od kuchni

Marta Dymek
Czyta się 6 minut

Ostatnio dużo mówi się o tym, że musimy się zmienić dla dobra świata i każdy może zostać superbohaterem lub superbohaterką tej zmiany. Ale co zrobić jako nowo zrekrutowany heros i jak zmieniać rzeczywistość na lepsze?

Porównanie działania w ważnych sprawach do przemiany w superbohatera chyba na dobre zagościło w naszej wyobraźni. Areta Szpura w swojej książce pyta Jak uratować świat?, Otwarte Klatki w mediach społecznościowych zachęcają, żeby zostać superbohaterem dla zwierząt, a na kolejnym strajku klimatycznym udało mi się wypatrzyć osobę w stroju Supermana nawołującą do ratowania oceanów. To porównanie bardzo mi się podoba, ponieważ pokazuje, że każdy, łącznie ze mną i Państwem – Czytelniczkami i Czytelnikami „Przekroju” – ma jakąś supermoc, dzięki której może coś zmienić. A najczęściej każdy z nas ma ich kilka. Jedną z nich może być nasza pensja, bo nawet zarabiając średnią krajową, jesteśmy w czołówce najbogatszych ludzi na świecie. Może być nią również nasz wolny czas, który przeznaczymy na przykład na pomoc wybranej organizacji. A także nasz talent, taki jak znajomość języka obcego, który można wykorzystać w propagowaniu zmieniającej świat idei. A tego, jak to robić krok po kroku, uczy efektywny altruizm, czyli filozofia oraz ruch społeczny, mający na celu poszukiwanie sposobów na najbardziej efektywną zmianę rzeczywistości na lepsze.

Efektywny altruizm zakłada, że każdy z nas ma chęć i moralny obowiązek pomagania. Dlatego też zajmuje się nie tym, czy warto, ale tym, jak robić to najefektywniej, analizując, a następnie popularyzując najlepsze metody zmiany dla dobra świata. To właśnie oparcie w dowodach naukowych albo filozoficznych eksperymentach myślowych odróżnia tradycyjną filantropię od efektywnego altruizmu. Czasem różnica między tymi dwoma pojęciami jest naprawdę duża, bo efektywny altruizm nie zawsze musi pokrywać się z naszą intuicją, emocjami czy medialnym przekazem na temat tego, co jest faktycznie dobre. Chyba najłatwiej zobaczyć to na przykładach.

Każdy z nas codziennie ma mnóstwo okazji do czynienia dobra. Zacznijmy od tych najpopularniejszych, jak wybór środka transportu, zakupy na obiad, pamiętanie o własnej butelce albo korzystanie z bawełnianych toreb w sklepie. Ten ostatni przykład wydaje mi się szczególnie ważny – może znają Państwo to uczucie, kiedy uda się Wam spakować mnóstwo warzyw, owoców i pieczywa bez użycia ani jednego foliowego worka. Może nawet niektórzy robią to, co ja, czyli wracając ze sklepu, liczą z dumą, ile foliówek udało się zaoszczędzić. Pięć – bardzo dobrze, siedem – wspaniale, dziesięć – jestem już foliówkową bohaterką. Jednak jak zauważa Stanisław Łubieński w felietonie Niezrównoważona bawełna opublikowanym w magazynie Dwutygodnik.com”, samo niekorzystanie z plastikowych torebek może nie wystarczyć, bo wszystko zależy od tego, czego użyjemy w zamian. Zgodnie z popularnym miernikiem wpływu na środowisko, wyznaczanym przez zbadanie cyklu produkcji i życia każdego przedmiotu, ekologiczny koszt produkcji jednej bawełnianej torby zrówna się z kosztem produkcji plastikowej reklamówki po tym, jak użyje się jej 131 razy. To właśnie sytuacja, w której intuicja może nam nie wystarczyć, bo zamiast do kupowania lub przyjmowania kolejnej bawełnianej torby efektywny altruizm zachęcałby do wzięcia ze sklepu foliowej reklamówki i używania jej najdłużej, jak się da.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Podobnie jest z weganizmem i myślą o tym, ile zwierząt rocznie udaje się uratować, rezygnując z produktów pochodzenia zwierzęcego. A przecież możemy dużo więcej niż tylko to, co jest w zasięgu naszego wzroku lub naszych wyborów konsumenckich. Gdybyśmy zdecydowali się wspierać finansowo jedną z efektywnie działających organizacji prozwierzęcych – a takie wyłania organizacja Animal Charity Evaluators, w której zasiada sam Peter Singer – to przeznaczając na jedną z nich tysiąc dolarów w skali roku, udałoby się nam uratować 75 965 zwierząt z ferm przemysłowych. I oczywiście nie zachęcam do rezyg­nacji z wegańskich obiadów. Można ograniczyć mięso we własnej diecie, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze – bo niezmiennie uważam, że wegańskie gotowanie może być tańsze od mięsnego – przelewać co miesiąc na wybraną, skutecznie działającą organizację. 75 965 zwierząt. Zdarza mi się płakać, gdy oglądam te wszystkie filmiki na Facebooku, na których ktoś bohatersko ratuje jednego psa albo kota. A jaka reakcja byłaby adekwatna do bohaterstwa osoby, która przez kilka lat co miesiąc dzieliła się 50 zł i uratowała niemal 76 tys. zwierząt?

Pieniądze to ważny, ale nie jedyny sposób, żeby zmieniać świat. Osoby, które z różnych względów nie decydują się na stałe wspieranie finansowe jakiejś organizacji, mogą wspomagać ją swoimi umiejętnościami przez wolontariat. Wielu ludziom bycie wolontariuszem kojarzy się pewnie z rozdawaniem ulotek albo niezręcznym zaczepianiem na ulicy przechodniów. Ale takie działania to w większości organizacji już przeszłość. Wolontariusze i wolontariuszki w skutecznie działających organizacjach robią o wiele więcej: tworzą strony internetowe, opracowują identyfikację wizualną, pomagają redagować książki, doradzają, jak jasno przedstawiać program działania, tłumaczą najnowsze artykuły z obcych języków albo wykorzystują inne zawodowe umiejętności. Zresztą wybór zawodu to kolejna możliwość zmieniania świata. I zgodnie z efektywnym altruizmem nie chodzi wcale o to, żeby rzucić posadę i zostać pełnoetatowym aktywistą. Można za to wybrać pracę, w której będziemy się rozwijać, a nowe umiejętności – takie jak bycie dobrym menedżerem czy specjalistką od zasobów ludzkich – wykorzystać w organizacji, którą wspieramy. Można także wybrać jak najlepiej płatną oraz interesującą dla nas ścieżkę kariery po to, aby móc jak najwięcej pieniędzy przekazywać skutecznie działającym fundacjom.

I tak oto spięłam ten felieton pieniężną klamrą, wymieniając po drodze jako narzędzia do zmieniania świata jeszcze czas i umiejętności. Dobrze się chyba złożyło z tą klamrą, bo wydaje mi się, że właśnie z pieniędzmi mamy największy kłopot. Albo zapominamy, że w porównaniu z resztą świata mamy ich naprawdę dużo i możemy co miesiąc podzielić się 20, 50 lub 100 zł, które jeśli tylko ulokujemy w skutecznej organizacji, będą miały ogromną moc. Albo z kolei umyka nam, że oprócz pieniędzy mamy jeszcze inne możliwości, które pozwolą nam na bycie częścią tej zmiany. A kiedy już sobie to wszystko przypomnimy, w końcu będziemy mogli osiągnąć to, na czym najbardziej zależy każdemu superbohaterowi i superboha­terce – zmianę świata na lepsze.

***

Wyjątkowe ziemniaki efektywnego altruisty

Składniki na 2–4 porcje:

1 kg ziemniaków
sól
1/4 cebuli
4–6 łyżek oliwy z oliwek
sól i czarny pieprz
posiekane świeże zioła, np. szczypior, tymianek lub rozmaryn

Przygotowanie:

1. W garnku zagotować osoloną wodę, piekarnik rozgrzać do 175°. Ziemniaki obrać i pokroić na ćwiartki lub ósemki, wrzucić do wrzącej wody i gotować 5 minut. Po tym czasie delikatnie wyłowić je za pomocą łyżki cedzakowej i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawić na chwilę do ostygnięcia.

2. W międzyczasie oliwę wlać do małego rondelka, włożyć cały kawałek cebuli i podgrzewać. Po około 4 minutach, kiedy cebula zacznie skwierczeć i się rumienić, obrócić ją na drugą stronę i smażyć jeszcze 1–2 minuty do czasu, aż oliwa będzie dobrze rozgrzana, a cebula zezłoci się z drugiej strony. Cebulę wyjąć i odłożyć na bok.

3. Kiedy ziemniaki lekko przestygną, polać je gorącą oliwą, obficie posolić i delikatnie wymieszać. Mogą się przy mieszaniu trochę rozgnieść, będą wtedy jeszcze bardziej chrupiące. Tak przygotowane wsunąć do piekarnika i piec 15–20 minut, a chwilę oczekiwania przeznaczyć na zostanie efektywnym altruistą. Najpierw odwiedzić stronę www.efektywnyaltruizm.org i poczytać więcej o wspieraniu prężnie działających organizacji, następnie obejrzeć wystąpienie Petera Singera na TEDx, a potem koniecznie raz zamieszać ziemniaki. Później jeszcze odwiedzić stronę www.givewell.org oraz www.animalcharityevaluators.com, dopiekać ziemniaki 5 minut i siadać do jedzenia.

4. Gorące ziemniaki posypać ulubionymi świeżymi ziołami, pokrojoną w drobną kostkę cebulą wyłowioną z oliwy, szczyptą soli oraz pieprzu i dokładnie wymieszać. Można jeść w samotności i czytać dalej albo lepiej – jeść z bliskimi osobami i dzielić się pomysłami na to, jak zostać efektywnym altruistą.

Tego tekstu możesz również posłuchać w naszym dziale Multimedia.

Czytaj również:

Dobra kuchnia Dobra kuchnia
i
zdjęcie: Taylor Kiser/Unsplash
Dobra strawa

Dobra kuchnia

Marta Dymek

Za każdym razem, kiedy powtarzamy, że bigos w Panu Tadeuszu był lepszy niż purée w Misiu, zapominamy, że dobra kuchnia jest nie tylko smaczna.

Wiadomo, jak to jest z frazesami. Są trochę wstydliwe, niewiele wnoszą, ale i tak w chwilach słabości mamy ochotę sięg­nąć po chociaż jeden, malutki frazesik. Można spróbować przejść na dietę niskofrazesową, ale jest ciężko, bo frazesy niesamowicie uzależniają. W końcu można nimi bez większego wysiłku opisać całą rzeczywistość, także kulinarną. I może właś­nie przez przedawkowanie frazesów tak często powtarza się, że w okresie PRL­-u kuchnia polska była wyłącznie zła. A im częściej słyszę te narzekania na przeszłość, tym bardziej martwi mnie przyszłość jedzenia.

Czytaj dalej