Praktyka jako ścieżka Praktyka jako ścieżka
i
ilustracja: Igor Kubik
Pogoda ducha

Praktyka jako ścieżka

Jon Kabat-Zinn
Czyta się 6 minut

Wszystkie kultury widzą w podróży metaforę życia i poszukiwania sensu. Na Wschodzie jej wyrazem jest słowo tao, po chińsku „droga” lub „ścieżka”. W buddyzmie praktyka medytacji zwykle określana jest jako ścieżka – ścieżka uważności, ścieżka właściwego zrozumienia, ścieżka koła prawdy (dharma).

Tao i dharma oznaczają również sposób istnienia rzeczy, prawo rządzące wszystkim, co istnieje i nie istnieje. Wszystkie zdarzenia, niezależnie od tego, czy na zewnątrz jawią się nam jako dobre czy jako złe, w istocie pozostają w harmonii z tao. Naszym zadaniem jest nauczyć się dostrzegać tę fundamentalną harmonię oraz żyć i podejmować decyzje w zgodzie z nią. Często jednak nie jest tak całkiem jasne, co jest słuszne. Pozostawia to wiele miejsca dla wolnej woli i szlachetnego działania, ale również dla napięcia i kontrowersji, nie wspominając już o całkowitym zagubieniu.

Praktykując medytację,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wzajemne powiązanie Wzajemne powiązanie
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Złap oddech

Wzajemne powiązanie

Jon Kabat-Zinn

Wszystko jest ze sobą połączone – jak koraliki współtworzące ten sam naszyjnik. A tym, co jest nicią łączącą wszystkie byty, doświadczenia i procesy, jest oddech – czytamy w „Gdziekolwiek jesteś, bądź”.

Wydaje się, że już od dzieciństwa w pełni zdajemy sobie sprawę z tego, iż wszystko jest ze sobą powiązane w pewien sposób, że to się dzieje, ponieważ stało się tamto, że aby coś mogło się stać, musi wydarzyć się coś innego. Przypomnij sobie tylko stare ludowe opowieści, jak choćby tę o lisie. Lis wypił mleko starej kobiecie, która nie dopilnowała go, gdy zbierała drewno na opał. W napadzie gniewu kobieta obcina mu ogon. Lis prosi, by oddała ogon, a ona odpowiada, że przyszyje mu go z powrotem, jeśli dostanie swoje mleko. Lis idzie więc do krowy i prosi o mleko, a krowa odpowiada, że da mu mleka, jeśli on przyniesie jej trawy. Zatem lis idzie na łąkę i prosi o trawę, a łąka odpowiada: „Przynieś mi wody”. Idzie więc do strumienia i prosi o wodę, a strumień odpowiada: „Daj mi dzban”. Tak to się toczy dalej, aż do młynarza, który z dobroci i sympatii daje lisowi trochę ziarna, by dał je kurze, żeby zniosła jajko, które ma dać handlarzowi, żeby dostać paciorek, który ma dać pannie, żeby dostać dzban, którym nabierze wodę… i tak lis odzyskuje ogon i odchodzi bardzo szczęśliwy. Coś musi się zdarzyć, żeby mogło się zdarzyć coś innego. Nic nie bierze się z niczego. Wszystko z czegoś wynika. Nawet dobroć młynarza skądś się wzięła.

Czytaj dalej