
Nasze życie na jawie jest przesycone codziennym stresem i lękami, które często prowadzą do problemów ze snem. Czy muzyka może pomóc nam zagłuszyć bezsenność?
„Nawet śpiąc, pracujemy nad stawaniem się świata” – powtórzę echo z wiersza Czarodziejska góra Czesława Miłosza. Czasami, gdy nie spałem rozmyślałem nad tymi słowami. Jak miliony zarywających noce istot cierpiałem na regularne ataki bezsenności, w moim przypadku wywołane przepracowaniem, napięciem psychicznym i natręctwem myśli. Niedobór snu powodował u mnie głęboki niepokój, nuty paranoi i zapowiedź depresji. Na szczęście podczas pewnego burzliwego lata odkryłem sposób, jak uciszyć to za pomocą dźwięków.
Udręczony nawałem zajęć na dwóch tymczasowych stanowiskach pracowałem zbyt dużo, zbyt ciężko i zbyt długo; niczym zestresowany rozbitek w mieście wpadłem w wir conocnej bezsenności. Jak na ruchomych piaskach: im bardziej starałem się zasnąć i ignorować gorączkowo pędzące myśli, tym trudniej było mi zapaść w sen – nie wiem, czy uczestniczyłem w miłoszowskim stawaniu się. Próbowałem wszystkiego, począwszy od książek o chodzeniu we śnie, a skończywszy na przyjacielskich wykładach na temat abstynencji. Nic nie działało. Przed sięgnięciem po pigułki nasenne powstrzymywało