Bliskość w rodzinie nie bierze się znikąd – to wynik ciężkiej pracy. Do rodzinnej sielanki tęsknimy, ale zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, wolimy śnić przy wspólnym stole o szczęściu, na które sobie i innym zwyczajnie nie pozwalamy.
Rodzina może być wielką pokusą nieśmiertelności. Posiadanie biologicznych dzieci funkcjonuje w podświadomości jako częściowa wygrana ze śmiercią. To dlatego często traktujemy potomstwo jak „przedłużenie” nas samych. Nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że jednocześnie pamiętamy o odrębności dziecka i darzymy je szacunkiem. Problem zaczyna się wtedy, gdy nie jesteśmy świadomi, że wymagamy od niego czegoś, czego sami nie potrafimy, lub gdy złościmy się na nie o coś, czego tak naprawdę nie lubimy w sobie. Najczęściej mamy wtedy do czynienia z jednym z dwóch zachowań: albo „sklejamy” się z potomstwem, żeby mieć jak najbliższy kontakt z „potencjalną nieśmiertelnością”, albo „odrzucamy” dziecko, aby odsunąć