Smutki uboczne – 4/2019 Smutki uboczne – 4/2019
i
rysunek z archiwum nr 679/1958 r.
Pogoda ducha

Smutki uboczne – 4/2019

Piotr Stankiewicz
Czyta się 2 minuty

Jesienne smuteczki z nutką humoru rozważa Piotr Stankiewicz.

Einemand

Kiedy widzisz w toalecie – w klubie, na imprezie, w miejscu publicznym – że ktoś nie myje rąk po skorzystaniu. Nie mówcie, że nie widzieliście: to się zdarza codziennie. Dużo częściej, niżbyśmy chcieli. Pierwszy odruch to obrzydzenie: och, bogini, jak tak w ogóle można?! Ale potem przychodzi druga myśl: ileż jest na świecie konwencji, którymi jesteśmy spętani, a nawet o tym nie wiemy? Oczywiście zwyczaj umycia rąk po wizycie w łazience to nie żadne pęta czy podcięcie skrzydeł – to jest higiena. Ale suszysz te ręce pod suszarką, która zawsze działa zbyt słabo, i myślisz sobie: ile jest takich rzeczy, które robimy, a nie musielibyśmy? Mogli­byśmy być wolni jak tamten człowiek, który nie zaprząta sobie głowy myciem rąk.

Tration

Kiedy okazuje się po jakimś czasie (na ogół dłuższym niż krótszym), że ludzie, których uznawaliśmy za „fajnych”, godnych podziwu i naśladowania, wcale tacy fajni nie są. Przeciwnie, pod skorupką zewnętrznej fajności mnóstwo jest w nich cynizmu, egoizmu i zwykłej małości. To było w nich od zawsze, tylko skutecznie udawało im się udawać. Skutecznie ściemniali – i nam naściemniali. Ale upłynęło już sporo wody w rzekach i teraz widzimy, jak to jest, wyszło na nasze, wiemy, że tamci wcale nie są tacy, jakich udają. Nic to jednak nie zmienia, oni i tak są podziwiani, a my jesteśmy mądrzejsi po szkodzie. Ale nic z tego nie wynika, nic z tego nie mamy. Tamci wygrywają, jak wygrywali.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Toujourne

Kiedy spotykamy się po latach z grupą ludzi, z którymi kiedyś byliśmy blisko, a potem dumamy sobie w tramwaju nad nieprzewidywalnością losu. Niby trywialne, ale zawsze działa, szczególnie po spotkaniach klasowych, bo nic tak nie wiąże jak szkolna ława. Ktoś był szaraczkiem w okularach – dzisiaj bryluje w szklanym wieżowcu. Ktoś ledwie radził sobie z angielskim – dzisiaj jest senior higher master manager. Ale przede wszystkim w drugą stronę, tak się plotą te losy, że nie wiadomo którędy i jak. A więc ktoś świetnie grał na gitarze, śpiewał, pisał piosenki – kariera i Open’er, wydawałoby się, stały otworem. Ale nie stały, gitara poszła w kąt i wszystko się skończyło, zanim na dobre zaczęło. Ktoś inny grał w piłkę najlepiej w szkole, ale jakoś tak za wcześnie grał najlepiej. W dorosłym życiu nikt nie zapyta, kto ile goli strzelił tym z 3b. A i tak mowa tu tylko o tych, z którymi – jak to śpiewał Grabaż – „jeszcze się zgadza obecności lista”. Bo czasem przy stole na spotkaniu klasowym siada też Wielka Niema Nieobecność.

 

Czytaj również:

Smutki uboczne – 2/2017 Smutki uboczne – 2/2017
i
ilustracja: Kazimierz Wiśniak
Rozmaitości

Smutki uboczne – 2/2017

Piotr Stankiewicz

Czy dopadł cię kiedyś lęk, że najlepsze lata twojego życia przyszły zbyt wcześnie? A może nieobca jest ci gorycz towarzysząca uświadomieniu sobie, że eksperci i rozmaici mędrcy wcale nie są szczególnie mądrzejsi od ciebie?

Język wyznacza horyzont naszego świata… Tak, ale przecież nie do końca. Owszem, najpewniej i najbezpieczniej czujemy się tam, gdzie mamy dobrze znane słowa i pojęcia, gdzie umiemy nazwać to, co czujemy. Tam słowa są świetną pomocą i przysługą. Często mogą nas nawet prowadzić, mimo że sami nie do końca wiemy, co chcemy powiedzieć, więc zdajemy się na zbawienny potok słów – wiedzą o tym autorzy strumieni świadomości, rapowych rymów, a także wszys­cy ci, którzy musieli się tłumaczyć, ­że „wcale nie mieli tego na myśli” i „wcale nie chcieli tego powiedzieć”.

Czytaj dalej