Snu sens Snu sens
i
Evelyn De Morgan, „Noc i Sen”, 1878 r., The De Morgan Foundation/ WikiArt (domena publiczna)
Pogoda ducha

Snu sens

Ewa Pluta
czyta: Anna Ryźlak
Czyta się 12 minut

Wiara w sens snów jest tak stara jak cywilizacja. Członkowie wszystkich kultur próbują uchwycić ukryty w nich przekaz, a w wielu miejscach na świecie ważnym rytuałem było i wciąż jest ich opowiadanie.

Dwa razy w roku pasówka białobrewa udaje się w daleką podróż. Jesienią wędruje z Alaski do północnego Meksyku. Wios­ną pokonuje tę samą trasę, ale w odwrotnym kierunku. Wiele ptaków migruje, nawet na dłuższe dystanse, jednak to właśnie pasówką białobrewą zainteresował się Departament Obrony Stanów Zjednoczonych, a także krytyk sztuki i eseista Jonathan Crary. Dlaczego? Jak pisze Crary, podczas lotu ten skromny, szary ptaszek potrafi obejść się bez snu nawet przez siedem dni z rzędu. Za dnia leci, nocą szuka pożywienia. Doskonała wydajność, której nie spowalniają przerwy na sen. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych wydał krocie, by dowiedzieć się, dlaczego pasówka białobrewa potrafi tak długo wytrwać w stanie czuwania. Badań nie prowadzono jedynie w imię nauki. Wiedza o aktywności mózgu tych ptaków miała posłużyć do opracowania metody, dzięki której żołnierze byliby w stanie przez wiele dni funkcjonować produktywnie. Bez snu.

Ekskluzywne dobro

Obywający się bez wypoczynku podczas snu żołnierz to dopiero początek. W eseju 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu (tłum. Dariusz Żukowski, Karakter, 2015) Crary przestrzega: „W świecie zachodniego kapitalizmu ideałem jest nieprzerwana aktywność i dyspozycyjność – dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. W tak skonstruowanej rzeczywistości nie ma miejsca na sen; staje się on ekskluzywnym i nieco anachronicznym dobrem”. W kulturze rządzonej przez produktywność spanie to stan bezużyteczny. Wymuszona biologią przerwa w kupowaniu, konsumowaniu, kolekcjonowaniu produktów i wrażeń. We śnie można schronić się przed sztucznie podsycanymi pragnieniami i gorzkim, może nie w pełni uświadamianym poczuciem, że ich zaspokojenie nigdy nie będzie możliwe. Według Crary’ego sen jest współcześnie ostatnią z ludzkich potrzeb, która nie została wprzęgnięta w maszynerię opłacalności. Pragnienie, głód, pożądanie, nawet potrzeba przyjaźni zostały już skolonizowane przez rynek. Tylko sen wciąż się przed tym broni i pozostaje tym, czym jest – naturalną potrzebą człowieka, która co noc domaga się zaspokojenia. Czy jednak na pewno? A może Crary jest zbyt wielkim optymistą?

Warsztaty skierowane do firm, które chcą zadbać o zdrowy sen swoich pracowników, reklamują się hasłami: „Lepszy sen to lepszy biznes!”, „Wyspana załoga daje konkretne wymierne korzyści”, „Dbanie o zdrowie pracowników po prostu się opłaca”. Są też zdania adresowane do samych zainteresowanych: „Kiepski sen potrafi storpedować karierę”, „Dowiedz się, jak śpią ludzie sukcesu”, „Elon Musk śpi 6 godzin. A Ty?”. Coachowie snu obiecują zdrowy i lepszy sen. Któż nie lubi być wyspany? Ale w kapitalistycznym myśleniu sen jest zaledwie środkiem. Prawdziwym celem jest większa wydajność, kreatywność, odporność na stres. Śpiący (czy też: nieśpiący) ponoszą osobistą odpowiedzialność za swój nocny odpoczynek. Tym samym sen, ten „jeden z ostatnich przyczółków buntu i wolności jednostki” – jak pisał Crary – okazuje się kolejnym obszarem życia, nad którym należy ciężko pracować.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Aby skutecznie bronić snu przed zakusami sprzedawców marzeń o bardziej produktywnym życiu, dobrze jest uprzytomnić sobie, że przecież nie śpimy jedynie po to, żeby wypocząć i lepiej pracować. Sen nie jest wyłącznie czynnością biologiczną. Opowiadanie o nim sprawia, że z wytworu natury staje się on fenomenem kultury.

Nocą widać więcej

Oniryczne wizje, majaki, omamy, zmory, koszmary senne, widzenia. Jednokrotne albo powracające. Dobre i złe sny. Noce, podczas których zmarli przychodzą do najbliższych, żeby pocieszyć, czasem ostrzec lub pouczyć. Senne widzenia, w trakcie których sacrum przekazuje swój plan wobec człowieka i świata. Sen od zawsze był narzędziem sprawowania władzy. W historii znani są królowie babilońscy i faraonowie egipscy, którym bóstwa oznajmiały w snach ważne decyzje: czy należy wszczynać wojnę, jakie nakładać podatki, kogo mianować swoim następcą. W starożytnej Grecji wróżebne sny były dostępne nie tylko dla panujących: w świątyni Asklepiosa chory – po rytualnym poście i kąpieli – zapadał w sen. Nazajutrz opowiadał o marzeniu sennym kapłanom, którzy wyjaśniali jego symbolikę i podejmowali decyzję o leczeniu.

Od zarania dziejów ludzie próbują tropić w snach ukryte znaczenia. Rosyjski slawista Nikita Iljicz Tołstoj był przekonany, że skoro nie ma bezreligijnych plemion i narodów, nie istnieją również grupy etniczne, które nie próbowałyby objaśniać snów. Religioznawca Mircea Eliade podkreślał, że wiele plemion traktuje analizę i wyjaśnianie snów jako wręcz praktykę kulturową.

Wiara w boskie pochodzenie i proroczy sens snów wybrzmiewa też mocno w Starym Testamencie. W tekście pojawia się aż 37 opisów marzeń sennych, traktowanych jako proroctwo pochodzące od sacrum. Przykładem może być znana opowieść o faraonie, który śpiąc, doznał wizji. Po przebudzeniu czuł dziwny niepokój. Natychmiast wezwał na dwór wszystkich wróżbitów i mędrców, by opowiedzieć im o swoim śnie. Stał w nim nad Nilem, obserwując spokojne lustro wody. Nagle wyszło z rzeki siedem krów pięknych i tłustych, które zaczęły się paść w sitowiu. Po chwili pojawiło się kolejne siedem krów. Te były chude, brzydkie i – jak się okazało – żarłoczne. Piękne i tłuste krowy zniknęły w ich trzewiach. Drugi sen, który przyśnił się faraonowi tej samej nocy, jeszcze bardziej wzmógł jego niepokój. Z jednej łodygi wyrastało siedem pięknych i zdrowych kłosów. Po nich wyrosło następne siedem kłosów, pustych i wysmaganych wiatrem, które pochłonęły dorodne kłosy. Żaden wróżbita nie potrafił objaśnić faraonowi tajemniczej symboliki snów. Dopiero Józef, syn Jakuba i Racheli, starotestamentowy patriarcha, podołał temu zadaniu. Faraon dowiedział się, że jego kraj czeka siedem lat dobrych zbiorów, po których nastąpi siedem lat nieurodzaju i głodu na całym świecie. Władca przystał na propozycję Józefa, by zacząć gromadzić zapasy żywności w oczekiwaniu na trudny czas, który miał nadejść.

Sen faraona o siedmiu krowach tłustych i chudych jest wzorcowym snem prognostycznym. Poprzedza on to, co zdarzy się na jawie. Interpretacja obrazu sennego nie ogranicza się jednak do przewidywania jutra. Służy ona także – a może przede wszystkim – do kreowania przyszłych zdarzeń. Sen staje się narzędziem wpływu na rzeczywistość. Zamiast poddać się mrocznej wizji przyszłości, faraon podejmuje konkretne działania, które mają zmienić bieg zdarzeń.

Czy sen faktycznie może wpłynąć na rzeczywistość? 28 sierpnia 1963 r. Martin Luther King stanął przed mikrofonem i w obecności setek tysięcy ludzi wygłosił przemówienie, które przeszło do historii. „I have a dream…” – powtarzał wielokrotnie, odwołując się do starotestamentowego toposu snu na jawie: marzenia, wizji. W wyobrażeniu Kinga inna Ameryka – równościowa i sprawiedliwa – była możliwa. Należało jednak o nią zawalczyć. Wizja tylko zapowiada przyszłość, ale już od konkretnych działań zależy, jaka owa przyszłość będzie.

Tłumacz marzeń sennych

Rolą snów było objaśniać świat i przepowiadać przyszłość, często miały pragmatyczny charakter. Choćby sen Handzi, który niewiele ma wspólnego z wizyjnymi metaforami rodem z Biblii. Kiedy bohaterka Konopielki Edwarda Redlińskiego budzi się zaspana, siada na brzegu łóżka i zaczyna opowiadać: „We śnie ja dzieci biła, czy to gości bedo?”. Handzia wraca ze snu na jawę: musi przyszykować dom, uzupełnić zapasy, być w gotowości. Senna wizja przekłada się na rzeczywistość. I faktycznie, wkrótce do wsi przybywa nauczycielka, która zamieszka w domu Handzi i Kaziuka, usiądzie z domownikami przy wspólnym stole. Za prof. Stanisławą Niebrzegowską można powiedzieć, że sen taki jak Handzi pełni funkcję „organizatora ludzkich zachowań”. Jest jak drogowskaz – dzięki niemu łatwiej iść przez krętą rzeczywistość. Wystarczy po przebudzeniu postępować zgodnie z zawartymi we śnie wskazówkami.

Zanim jednak senna wizja wpłynie na realne życie, potrzebna jest osoba, która zdoła odczytać jej tajemnicę. Biblijny faraon nie zgromadziłby zapasów na czas głodu, gdyby nie Józef, który wyjaśnił mu, co znaczyły krowy chude i tłuste, kłosy pełne i puste. Tłumacząc sen, stał się pośrednikiem między władzą boską a świecką. Dzięki umiejętności rozumienia snów Józef stał się rządcą Egiptu i miał dożywotnio zagwarantowany szczególny status. Przez wieki ten, kto potrafił tłumaczyć sny, był uznawany za osobę wyjątkowo uzdolnioną, mógł liczyć na społeczny awans i szacunek otoczenia. W zbiorowościach tradycyjnych objaśnianiem marzeń sennych zajmowały się tzw. osoby mądre lub starszyzna, często były to kobiety.

Wiedzę o snach wtajemniczeni czerpali od rodziców i dziadków, z obserwacji świata i z własnego doświadczenia. Sięgali również po senniki, które już od XVI stulecia cieszą się niesłabnącą popularnością. Perskie, egipskie, chaldejskie, asyryjskie, babilońskie, hebrajskie. Albo staropolskie z niezwykle rozbudowanymi tytułami, chociażby: Wykład snów nocnych dowcipnemu czytelnikowi, dla uspokojenia się w zamysłach jego z siedmiu planet i dwunastu znamion niebieskich prognostyku. Alfabetycznie sporządzony lub Nowy sennik dla rozweselenia, sny z ich wykładem w alfabetycznym porządku zawierający. Prof. Stanisława Niebrzegowska, autorka Polskiego sennika ludowego, zaznacza, że oprócz senników pisanych funkcjonowały w kulturze ludowej także senniki ustne. Przekazywano je z pokolenia na pokolenie, podczas rodzinnych rozmów i spotkań towarzyskich. Osobę słuchającą i opowiadającą łączyła intymna, bezpośrednia relacja. Nie opowiadano snów wyłącznie dla rozrywki, by zwalczyć monotonię zimowych wieczorów. Historia kultury pokazuje, że sen jest czymś więcej niż tylko indywidualnym zjawiskiem psychicznym. Doświadczenie to, chociaż w momencie przeżywania niedostępne dla innych, może stać się częścią rzeczywistości społecznej. Warunek jest jeden: snem należy podzielić się ze społecznością, wciągnąć odbiorców w oniryczną grę.

Co się komu śni

W latach 70. XX w. amerykański antropolog Gilbert H. Herdt prowadził badania etnograficzne wśród plemienia Sambia żyjącego w Papui-Nowej Gwinei. Jak się okazało, jego członkowie wierzą, że podczas snu dusza opuszcza ciało i wędruje po zaświatach, doświadczając niezwyk­łych zjawisk. Szybuje w przestworzach, pokonuje groźnych wrogów, uprawia seks z osobami, z którymi na jawie tak bliskie kontakty są zabronione. Śniący nie ponosi odpowiedzialności – twierdzą Sambiowie – za nocne wybryki duszy. W marzeniach sennych może ona istnieć poza kulturą i jej licznymi prawami. We śnie dochodzi też do spotkań duszy z duchami i siłami wyższymi – choć nie są to spotkania przyjemne, bo podczas nich duchy manifestują swój złowrogi stosunek do ludzi.

Pobudka wcale nie oznacza, że sen dobiegł końca – to moment, kiedy przestaje on być prywatną sprawą śniącego i poprzez opowiadanie wchodzi do obiegu kultury. Sambiowie relacjonują swoje sny w różnych sytuacjach społecznych (wyjątkiem są sny erotyczne, które śniący zachowuje dla siebie). Tuż po przebudzeniu opowiadają je swoim współmieszkańcom. Relacjonuje się je także w trakcie codziennych prac: uprawy ogrodu, handlu, polowań, opieki nad dziećmi i starszymi. Są tematem plotek i pogawędek. Również podczas ceremonii uzdrawiania szaman pyta chorego o sny i to w nich szuka przyczyn złego samopoczucia. Z kolei w rytuałach inicjacyjnych sny stanowią źródło wiedzy o dalszych losach i przeznaczeniu adepta.

Dlaczego Sambiowie przywiązują tak dużą wagę do marzeń sennych? Po pierwsze sny dostarczają im wiedzy o świecie, a po drugie – podobnie jak biblijnego faraona i Handzię z Konopielki – informują o przyszłych zdarzeniach: przede wszystkim ostrzegają przed zagrożeniem. Jak wskazuje Herdt, poczucie zagrożenia i niepewność są silnie obecne w kulturowym przekazie Sambiów, nic więc dziwnego, że znajdują odzwierciedlenie także w ich snach. To może nasuwać pytania: w jakim stopniu kultura wpływa na treść marzeń sennych? A może globalizacja sprawiła, że dzisiaj wszyscy śnimy o tym samym? Czy sny mieszkańca wyspy Wolin różnią się zasadniczo od snów mieszkanki wyspy u wybrzeża Australii? Na całym świecie mamy – w większości – dostęp do podobnych treści. Telewizja, portale internetowe, media społecznościowe produkują „zestandaryzowany content”, konsumowany potem przez mieszkańców całego globu. Antropolożka prof. Barbara Tedlock w książce Dreaming: Anthropological and Psychological Interpretations twierdzi – bazując na badaniach w obszarze psychologii międzykulturowej – że mimo wszechobecnej unifikacji nadal istnieją kulturowe różnice w treści marzeń sennych, sposobach ich przeżywania i komunikowania. Różnice te mogą przejawiać się w nieoczywistych sytuacjach. Tedlock przywołuje wyniki badań Barbary Gallatin Anderson, też antropolożki, dotyczące szoku kulturowego wśród amerykańskich naukowców odbywających szkolenie w Indiach. Zauważyli oni, że w pierwszym okresie po przyjeździe śnią inaczej. W marzeniach sennych wracali do dzieciństwa, niewidzianych od dawna znajomych i sąsiadów, pojawiały się sytuacje sprzed wielu lat. Badaczka zinterpretowała to zjawisko jako próbę odparcia szoku kulturowego, którego naukowcy doświadczali w nowym kraju. W snach szukali swojej odrębności i tożsamości. Jakby chcieli wrócić do siebie. Marzenia senne były jak pancerz, który miał ich chronić przed „pochłonięciem” przez odmienną kulturę.

O podobnym doświadczeniu pisała antropolożka Laura Nader, która prowadziła badania wśród Zapoteków, rdzennych mieszkańców Meksyku. Podczas prac w terenie zauważyła, że zapamiętuje więcej snów i są one wyrazistsze niż zwykle. Śniła – podobnie jak naukowcy z badania Gallatin Anderson – o dzieciństwie i okresie dorastania. Zbieg okoliczności? Trudno w to uwierzyć. Terenowe przygody antropolożek to nie tylko ciekawostka, w sam raz do wykorzystania w artykule, ale także kolejny dowód na to, że sen nie jest jedynie czynnością biologiczną, o której wydajność powinniśmy się zatroszczyć. Z opowieści o snach zbudowana jest nasza kultura, która z kolei wpływa na treść marzeń sennych. Pozbawiać się snu to w istocie rezygnować z kultury. Dlatego czuwanie zostawmy pasówce białobrewej, a my śpijmy, ale też opowiadajmy o snach. Może również zobaczymy w nich siebie.

Podziel się tym tekstem ze znajomymi z zagranicy lub przeczytaj go po angielsku na naszej anglojęzycznej stronie Przekroj.pl/en!

Czytaj również:

Śpij dobrze! Śpij dobrze!
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Promienne zdrowie

Śpij dobrze!

Paulina Wilk

Jeśli długi sen wydaje ci się luksusem, na który pozwalasz sobie tylko w weekend, przeczytaj ten tekst do końca. Jeśli nie umiesz sobie wyobrazić dnia bez kawy, także wytrwaj do ostatniej kropki. A jeśli kochasz spać, przekonaj się, ile mądrości jest w tym uczuciu.

Dobry sen to współcześnie rzadkie zjawisko. Śpimy za krótko, za płytko, a w dodatku coraz częściej przyjmujemy tryb czuwania – stand by. Poganiani myślimy, że „czas to pieniądz”, i próbujemy dorównać wydajnością otaczającym nas urządzeniom.

Czytaj dalej