Czy zamykając oczy na kilka minut dziennie, jesteśmy w stanie poprawić swoje relacje z innymi? Owszem. Według najnowszych badań z dziedziny neurobiologii medytacja może uczynić nas lepszymi ludźmi.
Od ośmiu tygodni codziennie medytuję.
Pod koniec grudnia miałam jechać do rodziny. Zawsze kiedy do nich wracam, staję się znowu 13-letnią dziewczynką. Dają o sobie znać moje dawne lęki i niedojrzałość. To wersja mnie, która jest bardziej skłonna do gwałtownych reakcji niż do współczucia.
Tym razem chciałam jednak za wszelką cenę uniknąć kłótni. Postanowiłam, że przez cały pobyt będę uprzejma i opanowana. Wiedziałam, że potrzebuję jakiejś tajnej broni.
I tak pojawiła się medytacja.
W 2005 r. neurobiolożka z Harvardu, Sara Lazar, zaczęła publikować oszałamiające wyniki prowadzonych przez siebie badań: medytacja wpływa na strukturę naszych mózgów, powodując pogrubienie rejonów kory, które mają kluczowy wpływ na koncentrację uwagi i kontrolę emocji. Półgodzinna medytacja każdego dnia przez osiem tygodni będzie nie tylko korzystna dla naszych mózgów, ale także pozytywnie wpłynie na nasze zachowanie.
„Tylko osiem tygodni?” – nie dowierzałam. To wydaje się zbyt piękne, aby było prawdziwe!
Pomimo wątpliwości chciałam dowiedzieć się więcej. I nie ja jedna! Jak się okazało, do 2014 r. przeprowadzono wystarczająco dużo podobnych badań, by dokonać metaanalizy. Według zgromadzonych danych mózgi osób medytujących wykazują tendencję do rozrostu w niektórych rejonach, m.in. w obszarze wyspy (łac. insula) w części odpowiedzialnej za emocjonalną samoświadomość, w pewnych obszarach zakrętu obręczy (łac. gyrus cinguli) i kory oczodołowo-czołowej (łac. cortex orbitofrontalis) odpowiada