Zwykłe lodówki mają ograniczoną pojemność i zużywają sporo energii elektrycznej. Jeśli chcecie zaoszczędzić, a przy okazji zyskać miejsce na przetwory, zbudujcie sobie własną lodówkę. W ziemi.
Pierwsze prymitywne formy budownictwa przybierały często charakter robót ziemnych – od Puszczy Amazońskiej po niziny Mazowsza różne ludy usypywały kopczyki i wały, drążyły jamy, kanały, a nawet sztuczne zbiorniki wody. Znane w tradycji plemion słowiańskich ziemianki, na których ślady natrafiono w niektórych osadach, używane były początkowo jako proste i dość surowe schronienia, szczególnie mało atrakcyjne właśnie z mieszkalnego punktu widzenia. W izbie znajdowały się zwykle miejsce do spania oraz piec lub palenisko, latem spędzano tam wyłącznie noce. Wkrótce rolę ziemianki ograniczono więc do funkcji, którą spełniała najlepiej, czyli pierwotnej lodówki, i w ten sposób przetrwała aż do XX w.
Pierwsze chłodziarki elektryczne domowego użytku można było kupić – po niebotycznych cenach – już w 1913 r. w Chicago, ale sprzedaż na masową skalę ruszyła dopiero z końcem lat 20., kiedy szwedzki Electrolux wypuścił tańszy model lodówki absorpcyjnej. W Polsce jednak naturalnie chłodzone piwniczki i spiżarnie były powszechne aż do czasów PRL-u. W fantastycznym poradniku Śpiżarnia i zapasy zimowe, wydanym w 1925 r., Marta Norkowska prowadzi czytelnika przez przepisy na owocowe konserwy i konfitury, kompoty, syropy i galarety, jarzynowe marynaty, ale też wina czy mocniejsze „alkoholiczne trunki, które z pomocą spirytusu, cukru, wody i różnych aromatycznych ciał przyrządzone zostały”. Opisuje procesy suszenia i kandyzowania, przechowywania mięsa, serów czy mleka, prezentując przy tym sprzęt i naczynia niezbędne do przygotowania zapasów, oraz – co najważniejsze – odpowiedniego zabezpieczenia, dzięki którym będą mogły przetrwać długie miesiące w piwnicznym chłodzie. W ostatnim rozdziale znajdziemy nawet kalendarz najważniejszych robót w ogrodzie warzywnym.
Te wszystkie pyszności nigdy nie pomieściłyby się w klasycznych rozmiarów lodówce, pochłaniającej zresztą sporą ilość energii elektrycznej. Co innego w ziemiance, która wkopana na odpowiednią głębokość, np. 2 m, staje się idealnym magazynem żywności. Im głębszy wykop, tym bardziej spłaszcza się roczna amplituda temperatury gruntu, dzięki czemu nie dochodzi do przegrzewania pomieszczenia.
Zbudowanie własnej ziemianki nie jest trudne, o ile oczywiście dysponujemy skrawkiem ogrodu. Wybranie odpowiedniej lokalizacji ma duże znaczenie – powinno to być miejsce zacienione, ale nie w bezpośrednim sąsiedztwie drzew, których korzenie mogłyby uszkodzić ściany piwniczki. Ponadto wejście najlepiej sytuować od północy, a otwory wentylacyjne – od wschodu. W strefie wejściowej należy wydzielić niewielki przedsionek z drzwiami prowadzącymi do głównego pomieszczenia, co pomoże utrzymać stałą temperaturę w jego wnętrzu (5–8°C). Konstrukcja i wielkość ziemianki zależą od naszych upodobań i możliwości – często stosuje się sklepienie łukowe, dodające piwniczce przytulnego uroku. Bez względu na wybrany materiał konstrukcyjny strukturę przysypujemy grubą warstwą ziemi (1–1,5 m), dzięki czemu z zewnątrz ziemianka wygląda jak niewielki pagórek, który uświetni płaski relief każdego ogrodu, również działkowego. Uwaga dla leniwych: na rynku budowlanym dostępne są prefabrykowane ziemianki z betonu, gotowe do umieszczenia w wykopie i zasypania ziemią.
Zaczynamy rozumieć środowiskową i społeczną wagę naszych wyborów konsumpcyjnych, w tym żywieniowych. Doceniamy sezonowość i lokalne produkty, a często samodzielną produkcję (ogromnie popularne stało się pieczenie własnego chleba). W duchu powrotu do jakościowego, ekologicznego jedzenia swój renesans przeżywają wszelkie kiszonki, pikle, kompoty, które poukładane w słoikach na półce naszej ziemianki zapewnią zdrową i pyszną dietę przez cały rok!