Rozkosze wiszenia Rozkosze wiszenia
i
Ilustracja: fragment „Man met een baby op de arm en een man die de krant leest in een hangmat” [Mężczyzna z dzieckiem na ramieniu i mężczyzna czytający gazetę w hamaku], 1919 r., Rijksmuseum (domena publiczna)
Złap oddech

Rozkosze wiszenia

Łukasz Nowacki
Czyta się 7 minut

Moje „hamaczenie” zaczęło się kilkanaście lat temu podczas survivalowego wypadu zwieńczonego noclegiem w dziczy. Na miejsce wyprawy wybrałem okolice Spalskiego Parku Krajobrazowego.

Był chłodny listopadowy dzień i właśnie zaczął siąpić deszcz. Ponieważ miałem ze sobą tylko plandekę przeciwdeszczową (tarp) i długi kawałek linki, postanowiłem zaimprowizować hamak. Uplotłem coś w rodzaju siatki, a następnie rozpiąłem moje dzieło kilkadziesiąt centymetrów nad przemoczonym leśnym poszyciem, między dwoma drzewami. Nie był to może szczyt wygody, ale sklecony naprędce hamak uchronił mnie przed leżeniem na mokrej ziemi, a tarp zabezpieczył przed tym, co kapało z nieba i koron drzew. Nie zmarzłem jedynie dzięki kamieniom rozgrzanym w ognisku, wsuniętym do kilku kieszeni kurtki.  

Od tamtej pory należę do zagorzałych fanów

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Spacer idealny Spacer idealny
Przemyślenia

Spacer idealny

Marcin Polak

Chodzenie na zakupy bywa całkiem przyjemne, zwłaszcza jeśli można pójść na plac, np. na Stary Kleparz, celem obserwacji licznych warzyw i owoców o najrozmaitszych barwach i aromatach. Takie miejsca sprzyjają także spotkaniom – mijamy osoby innej narodowości, nieznajomych o różnym usposobieniu. Dobrze jest też w końcu się zatrzymać, przystanąć przy którymś straganie, by kupić pomidory albo jabłka, albo cokolwiek, na co nam akurat przyjdzie ochota.

Chodzenie po placach targowych bywa zazwyczaj niezwykle przyjemne, jednak nie powinno trwać zbyt długo. Wskazana jest zmiana krajobrazu. Można więc pójść przez miasto chodnikiem albo ulicą, jeśli akurat nie ma na niej rozpędzonych pojazdów. Chodzenie ulicą góruje nad chodzeniem chodnikiem rozkoszą transgresji. Należy pamiętać, że im dalej w zakupy, tym większy niesiemy ciężar, a chodzenie z kilkukilogramowym obciążeniem pozbawia nas wielu uroków spacerowania. Pewną formą obciążenia jest również sam cel, którym – w przypadku chodzenia na zakupy – są zakupy. Dlatego zamiast chodzić na zakupy, lepiej chodzić na spacery. Pójście na spacer różni się od pójścia na zakupy celem i dynamiką. Spacer jest zwykle wolniejszy, choć zdarzają się wyjątki – istnieją amatorzy spacerowania w żwawym tempie, zresztą nie nam oceniać, które tempo jest lepsze. Tempa spacerowania są po prostu rozmaite, co jednocześnie wcale nie znaczy, że temp nie można w ogóle ocenić. Tyle że porównywanie tempa spaceru z tempem innego spaceru na niewiele się zda, tego rodzaju ocena mało nam powie o słuszności bądź niesłuszności danego tempa spaceru.

Czytaj dalej