W kooperatywach spożywczych nie pracuje się dla pieniędzy, ale dla poczucia sensu, bycia we wspólnocie – i dobrego jedzenia.
Dojrzewające na słońcu aromatyczne pomidory, świeżo zerwana pietruszka, marchewka jeszcze pachnąca ziemią. Te agroekologiczne warzywa (uprawiane z myślą o pożytku dla gleby i wszystkich istot), wyrosły na polu leżącym godzinę drogi od naszego domu. Nie spędziły tygodni w kontenerach podczas podróży przez ocean. Pochodzą stąd. Uprawiają je ludzie, których znamy i którym ufamy.
Żeby mieć dostęp do takiej żywności, nie musimy przeprowadzać się na wieś. Dzięki przystąpieniu do kooperatywy spożywczej zyskujemy nie tylko zdrowe jedzenie, ale nawet coś więcej – wiedzę o tym, jak powstały produkty, oraz możliwość poznania osób, które je wytworzyły. Co dajemy w zamian? Nasz czas i energię.
Ugryźć kooperatywę
Czym jest kooperatywa spożywcza? W dużym uproszczeniu to zespół konsumentów dokonujących zakupów bezpośrednio u lokalnych wytwórców. Jego filarem są krótkie łańcuchy dostaw i znajomość źródeł żywności. Ponadto co miesiąc każdy z członków ma obowiązek wykonać na rzecz grupy pracę w określonym wymiarze godzin, a ustalony procent od wartości zakupów przeznacza się na fundusz gromadzki, z którego środki można wykorzystać na potrzeby wewnętrzne (w niektórych przypadkach na dodatkowe projekty lub cele charytatywne). Wiele takich organizacji promuje wegetarianizm i weganizm, więc nie oferuje produktów mięsnych. Ceny – dzięki unikaniu pośredników – w założeniu mają być niższe niż np. w sklepach z żywnością ekologiczną, lecz w praktyce bywa z tym różnie.
Mimo specyficznych założeń e