W roli głównej: Alojzy Gżegżółka
W roli epizodycznej: Niemowlę płci męskiej
Dekoracja: Pustynia, palmy, wielbłądy
Alojzy Gżegżółka:
Oto jestem na pustyni. Ani wody, ani chłodnego cienia, ani żadnej spółdzielni. Pustynio, imię twe beznadziejność. Ale cóż to wydaje takie cudne dźwięki pod listkiem kaktusa? Aha, to niemowlę płci męskiej podrzucone przez wyrodnego turystę. Na Jowisza, sam raczej zginę, niż bym miał to dziecię bez opieki zostawić! Odwagi, Gżegżółko.
(bierze dziecię na ręce)
Wszelako, czymże ja cię będę karmił, maleństwo? Żadnego browaru na horyzoncie, a personalnie jestem mężczyzną. Pozostaje tylko wiara w cud.
(Wierzy i natychmiast wyrastają mu damskie piersi)
Cud! Cud! Och, posil się dziecię, a potem zaśnij jak anioł.
Niemowlę:
(Jest realistą, nie wierzy w cuda)
(płacze)
Aaaaaaaaa…!!!
Gżegżółka:
(Spostrzega, że piersi są, jakkolwiek brak w nich pokarmu)
(martwi się)
Uuuuuuuu…!
Niemowlę:
(Wyjmuje torebkę z mlekiem w proszku)
(posila się)
Pustynia, Palmy & Wielbłądy
(Pękają ze śmiechu)
Gżegżółka:
Odchodzę, trzymając w prawym ręku rozpadającą się wiarę w cuda, a w lewym swój złamany światopogląd.
(Odchodzi)
KURTYNA
(zawadzając z prawej strony o palmę, zapada)
Tekst pochodzi z numeru 128/1947 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.