Pewnego razu pewien deweloper udał się na wycieczkę do Egiptu. Był olśniony tym,
Pewnego razu pewien deweloper udał się na wycieczkę do Egiptu. Był olśniony tym,
Rozumiem, że słowo „wrzesień” rymuje się ze słowem „jesień”, ale dlaczego z „jesienią” nie rymują się ani „październik”, ani „listopad”, tego już pojąć nie mogę. Cóż, są rzeczy na ziemi i w niebie, o których się Pegazowi nie śniło. Zamiast więc roztrząsać te synoptyczno-językowe kwestie, zajmę się kolejnymi purnonsensowymi gatunkami.
„Życie to nie je bajka, to je bitwa” – powiada ludowa i podsklepowa mądrość. I w mądrości tej należy usłyszeć przede wszystkim grę słów, żart wynikający z faktu, że jedne słowa kryją w sobie inne, jeśli tylko pousuwać odstępy między nimi i wstawić w nowych miejscach. Bajka dla dorosłych, bo tak bywa nazywana forma, do której nawiązuje moja niebajka, to gatunek raczej mówiony, chyba już trochę na wymarciu, podobnie zresztą jak dowcipy, które opowiada się coraz rzadziej (od dawna nie słyszałem nowego dowcipu, dziś prym wiodą raczej memy). A oto przykłady bajek dla dorosłych, które cieszyły się popularnością w czasach przed Internetem: „O apostołach: Jedzcie, pijcie, używajcie, a po stołach nie rzygajcie”, „O naleśniku: Leży leśnik na leśniku”, „O babci: Bab ci się zachciewa!”. Spróbujmy, Pegazie! Do dzieła!