Nareszcie ukazał się pierwszy polski przekład klasycznego tekstu z VII w. p.n.e. To wielka autobiograficzna opowieść, która nadal oddziałuje, nadal inspiruje ludzi na całym świecie. Jak pisać o takim arcydziele? Myślę, że zamiast oddawać się nieistotnym historycznym czy literaturoznawczym dywagacjom, pozwolę sobie naszkicować dzieje tego niezwykłego życia, co – jak sądzę – okaże się wystarczającą zachętą do tej niezwykłej lektury.
Otóż panna Ho zaskoczyła świat już w dniu swoich narodzin, rodząc się z sześcioma złotymi włosami. Jako nastolatka miała sen, w którym przyśnił jej się stary alchemik, objawiając jej przeznaczenie. Zdecydowała, że nie wyjdzie za mąż i odda swoje życie zgłębianiu tao. Ojciec był temu przeciwny; dopiero gdy matka przypomniała o cudzie sześciu włosów, ojciec ustąpił. Ho Hsien-ku przeniosła się w góry. W jej diecie nie było już miejsca dla żadnych konwencjonalnych potraw: jadła igły sosen. Potrafiła spać na lodzie. Swoją uczonością zdumiewała mądralińskich tamtych czasów. Szybko zwróciła na siebie uwagę cesarzowej T’ang, która chciała poznać jej sekret, tajemnicę długowieczności, tak by móc rządzić do końca świata. Panna Ho wyczuła tę samolubną intencję. Kiedy pojawili się ludzie cesarzowej, aby ją pojmać, panna Ho pokryła swoje ciało robakami i udawała zmarłą. Żołnierze dali się nabrać i odeszli. Ho przeżyła w górach około 200 lat. Więcej czasu nie potrzebowała: jej ciało stało się na tyle lekkie, że niezauważalnie oderwało się od ziemi i poleciało do góry, do krainy nieśmiertelnych.
Tyle wystarczy powiedzieć, by było jasne, dlaczego o Ho Hsien-ku mówi się do dziś jako o patronce taoistek.
Naprawdę warto nie przeoczyć tej książki w natłoku wydawniczych nowości, świetnie zresztą przełożonej i bardzo przyzwoicie wydanej.