Kum Kum
i
Sławomir Mrożek, Diogenes Verlag AG – rysunek z archiwum, nr 840 z 1961 r.
Rozmaitości

Kum

Sławomir Mrożek
Czyta się 3 minuty

Pod tym poczciwym mianem, jednym z wielu, kryje się ktoś, o kim chcielibyśmy wspomnieć nie inaczej, jak tylko z powściągliwością.

Publikując ostatnio nowości z zakresu mody dla czarownic, chcąc nie chcąc wkroczyliśmy w krainę dwuznaczności, a ściślej powiedziawszy, półmroku, w jakim kryje się cały ten świat. Teraz

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Prawa natury Prawa natury
i
Samuel John Peploe, „River”, 1932, źródło: Wikimedia Commons
Ziemia

Prawa natury

Aleksandra Kozłowska

Może i rzeki głosu nie mają, ale niektóre z nich traktowane są jak człowiek, a inne jak bóstwo czy bezcenny skarb. To tylko od nas zależy, kogo lub co będziemy darzyć takim samym szacunkiem, jakiego oczekujemy dla siebie.

Pewnego razu Māui, znany w całej Polinezji heros i trickster, wyłowił z morza ogromną rybę. Złapawszy ją, modlił się do Ranginui, ojca nieba, a ten zesłał dwie łzy, by skropiły morskie stworzenie. Ryba stała się Wyspą Północną, a boskie łzy zmieniły się w rzeki Whanganui i Waikato. Tak głosi jedna z maoryskich opowieści. Długa na 290 km nowozelandzka Whanganui wypływa niemal z serca Wyspy Północnej. Jej źródło bije z wulkanu Tongariro leżącego w parku narodowym o tej samej nazwie. Rzeka, wijąc się jak wielki zielonkawy wąż, meandruje między gęsto porośniętymi wzgórzami Parku Narodowego Whanganui, mija pola, miasta i miasteczka, by w końcu wpaść do Morza Tasmana. Należy do najdłuższych żeglownych rzek Nowej Zelandii ze wspaniałą trasą dla kajaków. Ale nie to czyni ją tak ważną. Dla rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii Whanganui od wieków była żywą istotą, taonga – skarbem i przodkiem. Gdy choruje rzeka, Maorysi chorują razem z nią. Dlatego mówią: Ko Au Te Awa, Ko Te Awa Ko Au, czyli: „Jestem rzeką, rzeka jest mną”. Hasło to posłużyło za tytuł dokumentalnego filmu z 2024 r. I Am the River, the River Is Me w reżyserii Petra Loma. Jeden z bohaterów – Ned Tapa, strażnik Whanganui – zabiera na spływ kajakowy ekipę filmową, ekologów i przedstawicieli Pierwszych Narodów z Australii. „Jesteśmy niepodzielni, powiązani ze sobą” – mówi Ned o relacji swojej społeczności z rzeką.

Czytaj dalej