Nie cichną echa waśni o norę między Lisem a Borsukiem. Jak zadeklarował Borsuk, ma dziesięciu świadków gotowych potwierdzić, że nora od początku była jego, a Lis zajął ją „na dziko”. Jak się jednak okazało, „świadkowie” to dziewięcioro Borsuków z rodziny Borsuka i jedna Kuna, która – jak powszechnie wiadomo – była mu winna pieniądze. Sąd sąsiedzki unieważnił zatem ich zeznania. Spór trwa.
*
Dużo kontrowersji wzbudza kwestia remontu kory przeprowadzanego przez ekipę Dzięciołów. Cytując wypowiedź Jeża, na razie remont to „dużo stuku, mało pożytku”. Znów słychać głosy, że Dzięcioły zostały wybrane na wykonawców remontu ze względu na powinowactwo z przewodniczącą Zarządu Wspólnoty, Kukułką. Czy rzeczywiście – raz jeszcze zacytujmy Jeża – „podrzucono nam kukułcze jajo”? Czas pokaże.
*
W związku z kolejnymi kradzieżami leśnego runa Wspólnota rozważa zwolnienie stróża – Puchacza. Puchacz broni się, dowodząc, że kradzieże miały miejsce w dzień, a on w dzień śpi.
*
Na zebraniu Wspólnoty omawiano też projekt „Przystanków z miodem” – rozsianych po lesie stanowisk, gdzie każdy mieszkaniec mógłby za darmo posilić się tym słodkim przysmakiem. Jak się okazało, cały miód z „Przystanków z miodem” wyjadł Niedźwiedź. W związku z tym wstrzymano decyzję o dalszym finansowaniu projektu, bo – jak ujęła to Kukułka – „nie może być tak, że wszyscy płacą, a tylko jeden je”. Niedźwiedź tłumaczył, że był bardzo głodny.
*
W ramach projektu „Sąsiedzi kultury” Głuszec i Cietrzew zapraszają na swoją adaptację Czekając na Godota Samuela Becketta (reżyseria: Głuszec, adaptacja tekstu: Cietrzew, muzyka: Głuszec, kostiumy: Cietrzew, występują: Głuszec i Cietrzew, inspicjent: Wiewiórka). Polana pod krzywą sosną, piątek, godzina 19.00, wstęp wolny, spektakl tylko dla zwierząt dorosłych.
*
Wróciła sprawa Nornicy, która mimo wielu monitów wciąż nie opróżniła należącej do Wspólnoty dziupli tuż nad korzeniami dębu. Dziupla miała być przysposobiona na sąsiedzką świetlicę, ale jak robić świetlicę, kiedy wokół pełno zboża, plew, nasion i wszelakiego śmiecia? Nornica tłumaczyła, że nie ma tych rzeczy jak zabrać, bo jako małe zwierzątko tylu nie uniesie. Powstaje jednak pytanie: jak w takim razie umieściła je w dziupli?