Na londyńskim dworcu King’s Cross, podenerwowany, wsiadłem do pociągu pospiesznego do Leeds w hrabstwie West Yorkshire, by zwiedzić i opisać dzielnicę opanowaną
Na londyńskim dworcu King’s Cross, podenerwowany, wsiadłem do pociągu pospiesznego do Leeds w hrabstwie West Yorkshire, by zwiedzić i opisać dzielnicę opanowaną
Pomiędzy żyznymi równinami Bengalu a wodami Oceanu Indyjskiego rozciąga się archipelag zielonych wysp, które dwa razy dziennie znikają w morzu. Hindusi wierzą, że w leśnym labiryncie delty Gangesu przetrwać mogą tylko ludzie o czystych sercach.
Godzinę przed wschodem słońca robi się jasno. Niebo pociągnięte pastelowym różem szybko traci mglistą powłokę. Wisząca nad wodą wilgoć zaraz ustąpi gorącu. Łodzie śpią jeszcze, zacumowane na środku rzeki. Za dwie szósta, jaskrawozłota kula wysuwa czubek znad leśnej gęstwiny. Od tej pory sprawy toczą się szybko. Za pół godziny upał będzie parzyć.