
Młody dębczak był bardzo niegrzeczny: nie tylko nie nauczył się teorii fotosyntezy („Przecież to robimy, to po co nam
Młody dębczak był bardzo niegrzeczny: nie tylko nie nauczył się teorii fotosyntezy („Przecież to robimy, to po co nam
Okadzanie domów i ludzi towarzyszyło kiedyś wszelakim czarom i uzdrawianiu. Mogło mieć jednak znaczenie nie tylko magiczne. Dymiące kadzidło uwalnia do powietrza wiele związków czynnych zwalczających unoszące się w powietrzu bakterie i grzyby (o których istnieniu nasi przodkowie nie mieli pojęcia).
Jeśli mamy ochotę wzorem naszych protoplastów coś okadzić, to kadzidła nie musimy kupować. Zróbmy je sami. Niektóre rośliny do okadzania, np. szałwię, piołun, jałowiec czy tuję, możemy zbierać nawet w zimie. Wystarczy zwyczajnie ciasno związać gałązki jakiejś aromatycznej rośliny w jakby zbitą miotełkę i obwiązać sznurkiem. Podpalamy – na tyle tylko, żeby gałązki się tliły. Takich właśnie kadzideł, które w języku angielskim noszą nazwę smudge sticks, używali w swoich ceremoniach Indianie Ameryki Północnej.