Nasz nieustraszony biolog reporter tym razem penetruje środowisko bezlitosnych morderców, skrywających swój podstępny materiał genetyczny pod płaszczykiem zwanym kapsydem.
W związku z ostatnimi obostrzeniami dotyczącymi wychodzenia z domu moja praca laboratoryjna sprowadza się głównie do dumania oraz interpretacji snów przez pryzmat wydarzeń natury biologicznej. Ostatniej nocy przeżyłem wizję w formie szeptu molekularnego: sen-przesłuchanie. Stałem na środku sali, jako oskarżony, a z górującej nade mną mównicy grzmiał donośny głos wirionu SARS-CoV-2. Ściany tego okrągłego pomieszczenia były po sufit zabudowane ławami, na których zasiadały różnorakie wirusy, pokazujące sobie mnie wypustkami. Padały oskarżycielskie pytania, na które zmuszony byłem odpowiadać zgodnie z najlepszą wirologiczną wiedzą całej ludzkości. Co widziałem i słyszałem podczas tego nieconocnego wydarzenia spróbuję tu przekazać, mając nadzieję, że moje obserwacje okażą się przydatne.
SARS-CoV-2: Otwieram posiedzenie rady wirusów. Tematem dzisiejszego zebrania jest zaplanowanie inwigilacji świata ożywionego, z uwzględnieniem wiedzy, którą o nas zebrano. Przesłuchiwany został schwytany na pograniczu świata ludzi i świata molekularnego, gdy próbował wkraść się do skarbnicy naszych sekretów. Czy Homo sapiens ma coś do powiedzenia?
Homo sapiens: Tak wiele, że będę milczeć.
SARS-CoV-2: Rozsądnie. W celu określenia, czy schwytany organizm jest zadowalający do naszych celów, w pierwszej kolejności głos zabiorą specjaliści wirusowego samopoznania. Doktorze Szypułka, zapraszam.
Doktor