Ale po co chodzi? Ale po co chodzi?
i
Schemat poruszania się pierwszych lądowych kręgowców. Takie ślady mogło zostawić tylko czworonożne zwierzę, o kończynach wyposażonych w ruchome stawy: biodra, kolana, łokcie.
Ziemia

Ale po co chodzi?

Mikołaj Golachowski
Czyta się 13 minut

Około 400 mln lat temu nasi przodkowie skierowali ku lądowi najpierw swoje oczy, a następnie płetwy, które wkrótce stały się nogami. Czy był to dobry wybór? Zdania wśród ich potomków wydają się podzielone.

Utkwił mi w pamięci rysunek Gary’ego Larsona, na którym dwie żaborybie istoty tęsknie wyglądają z wody na plażę. Jedna z nich w płetwołapie trzyma kij bejsbolowy, na piasku leży zaś nieopatrznie wybita piłeczka. Podpis głosi: „Great moments in evolution”, czyli „Wielkie momenty ewolucji”. Kiedy potem czytałem książkę At the Water’s Edge (Na brzegu wody) Carla Zimmera o tym, jak życie wyszło na ląd, po czym wróciło do morza, i ujrzałem, że pierwszy rozdział ma tytuł „Za zgubionym balonem”, natychmiast oczywiście pomyślałem, że autor odgrzewa dowcip Larsona z piłeczką. Jednak prawda okazała się znacznie ciekawsza.

11 lipca 1897 r. szwedzki inżynier i badacz polarny, Salomon August Andrée, na północy Svalbardu wsiadł wraz z dwoma towarzyszami do balonu – i tyle ich widziano. Wyruszyli na podbój bieguna północnego, ale po jakimś czasie obciążony lodem balon, jednocześnie tracący wodór przez nieszczelną powłokę, ostatecznie osiadł na lodzie, a dzielni zdobywcy wkrótce potem zginęli. Ich ostatni obóz, ciała i dzienniki przypadkiem znaleziono dopiero w roku 1930, na samotnej Wyspie Białej. Jednak w rok po zaginięciu śmiałków trwały intensywne poszukiwania w całej Arktyce. Wprawdzie szczątków podróżników wówczas nie odnaleziono, ale właśnie dzięki tym poszukiwaniom odkryto inne kości – dla nauki ważniejsze. Na wschodnim wybrzeżu Grenlandii, w odsłoniętych dewońskich skałach góry Celsius Berg szwedzcy badacze natrafili na skamieniałości ryb mięśniopłetwych oraz kilka innych okazów, których nie umieli zaklasyfikować.

Jesteśmy dziwnymi rybami

Same mięśniopłetwe, a konkretnie należące do nich współczesne ryby dwudyszne, były już opisane przez XIX-wiecznych przyrodników, dla których zresztą stanowiły nie lada zagadkę. Nie dość, że mają płuca i potrafią oddychać powietrzem atmosferycznym, to jeszcze

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wspak Wspak
i
„Kobieta spacerująca po egzotycznym lesie”, Henri Rousseau, 1905 r./Rawpixel (domena publiczna)
Promienne zdrowie

Wspak

Sylwia Niemczyk

Chodzenie tyłem jest dla nas bardzo korzystne. Dziwne, że nie robimy tego cały czas!

Kiedy dziecko nauczy się już wkładać stópki do buzi, przekręcać z brzuszka na plecy, a potem turlać, to w końcu, mniej więcej w siódmym miesiącu życia, zacznie pełzać. Na początku – do tyłu. Dla niewyspanych od ponad pół roku rodziców ten widok może być, wstyd przyznać, źródłem pewnej (złośliwej) uciechy: im mocniej niemowlę próbuje zbliżyć się do piłeczki przed sobą, tym bardziej wbija się pod łóżko. Nieraz te pierwsze próby podboju przestrzeni kończą się płaczem i frustracją – zrozumiałą, ponieważ bobas nie ma zielonego pojęcia, że pełzanie do tyłu jest niezmiernie korzystne dla jego rozwoju umysłowego i fizycznego. Tak samo jak my, dorośli Europejczycy, nie zdajemy sobie sprawy, ile zalet dla naszego ciała i ducha ma chodzenie wstecz – choć na Dalekim Wschodzie to jedna z najpopularniejszych aktywności ruchowych, szczególnie wśród ludzi w drugiej połowie życia.

Czytaj dalej