Bogini paradoks
i
Chromolitografia – Kali triumfalnie stojąca nad Shivą, pomiędzy 1800 a 1899 r., Wellcome Collection (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Bogini paradoks

Piotr Żelazny
Czyta się 10 minut

Czczona nad Gangesem Kali jest i groźna, i dobroduszna – patronuje zarówno śmierci, jak i młodym matkom. Taki też, pełen sprzeczności, jest jej kult, który kwitnie w świecie zachodnim.

Zachód pokochał Kali i w ramach tej miłości zmienił ją w element światowej popkultury. To właśnie ona zainspirowała Johna Pasche’a do zaprojektowania słynnego logo Rolling Stonesów – ust z wysuniętym językiem. Na początku lat 70. Mick Jagger przechodził okres fascynacji Wschodem i hinduizmem (co nie było wówczas niczym wyjątkowym), więc na spotkanie z grafikiem pracującym nad logo zespołu wziął obraz przedstawiający Kali. Chciał, aby artysta stworzył „coś w indyjskim klimacie”, ale – w rozmowie z „New York Time­sem” – Pasche wspomina: „Gdy tylko zobaczyłem te usta i język, wiedziałem już, czego chcę”. Pomysł zachwycił i członków zespołu, i publiczność. Zrodziła się nawet miejska legenda, że autorem logo jest sam Andy Warhol, a ten zresztą niespecjalnie śpieszył ze sprostowaniem, szczególnie po gigantycznym sukcesie albumu Sticky Fingers, na którego okładce ten znak graficzny pojawił się po raz pierwszy.

Czarna madonna

Boskie wizerunki różnią się w zależności od regionu świata, lecz na większości z nich Kali jest naga, tylko na niektórych nosi spódnicę lub przepaskę z odciętych ludzkich ramion. Zazwyczaj jest przedstawiana z czterema rękami, niekiedy ma ich nawet dziesięć (wtedy nazywa się Mahakali, Wielka Kali). W jednej trzyma miecz symbolizujący mądrość, w drugiej triśula – hinduski trójząb, symbol boskości, w trzeciej – obciętą głowę, z której kapie krew do trzymanego w czwartej ręce naczynia wykonanego z czaszki. Głowa uosabia ludzkie ego, nad którym należy zapanować, aby osiągnąć mokszę: stan jedności z Bogiem, wyjście z kręgu reinkarnacji.

Statua Kali podczas festiwalu Kali Puja w Naihati; zdjęcie: Piyal Kundu, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Statua Kali podczas festiwalu Kali Puja w Naihati; zdjęcie: Piyal Kundu, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons

Czarna Matka często ukazywana jest w ikonografii jako ciemnoniebieska kobieta z wysuniętym językiem i przekrwionymi oczami. Poza dwojgiem zwykłych oczu Kali ma jeszcze trzecie oko na czole. W wielu przypadkach dwie dłonie bogini układają się w mudry, czyli symboliczne gesty wykonywane podczas medytacji. Abhajamudra – wyrażana przez prawą rękę zgiętą w łokciu i uniesioną na wysokość barku – symbolizuje brak strachu i pokonanie wszelkich przeciwności. Druga dłoń, której wnętrze skierowane jest w stronę patrzącego, to varadamudra – symbol hojności, ale też ofiarowania, współczucia i szczerości.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wspólny dla wszystkich wyobrażeń – a zarazem natychmiast przykuwający uwagę i prowokujący zachodnią wyobraźnię – jest naszyjnik z ludzkich głów zasłaniający nagie piersi Kali. Głów jest 108 lub 51. Pierwsza z tych liczb przynosi szczęście, tyle koralików liczy także japamala – hinduski sznur modlitewny do powtarzania mantr, odpowiednik zachodniego różańca. Druga to z kolei liczba liter w indyjskich alfabetach – Kali uchodzi za matkę sanskrytu, języka i mantr.

Naszyjnik z dopiero co ściętych, wciąż broczących krwią ludzkich głów nie jest motywem zarezerwowanym wyłącznie dla tej bogini. Taki sznur ma zawieszony na szyi chociażby sam Sziwa – jeden z trzech, obok Brahmy i Wisznu, głównych bogów hinduizmu – którego Kali jest żoną.

Do najsłynniejszych przedstawień bogini należy Dakshinakālī – Kali stojąca na piersi leżącego Sziwy. Ta wersja jej wizerunku jest najbardziej popularna w Bengalu – krainie rozciągającej się między zachodnią częścią Indii a wschodnim Bangladeszem, której głównym miastem jest Kalkuta (właśnie tam znajduje się jedna z najsłynniejszych świątyń Dakshinakali). Scena ta bywała niezrozumiała dla ludzi Zachodu: czyżby miała ona oznaczać, że Kali depcze swojego męża, który w dodatku jest przecież bogiem potężniejszym od niej? Okazuje się jednak, że Dakshinakali wcale nie przedstawia dominacji bogini nad Sziwą, ale raczej ich obopólną miłość. Według legendy któregoś dnia na świecie pojawił się okrutny demon Raktabija, który niszczył wszystko, co napotkał. Nikt nie mógł go zgładzić, bo z kropli krwi spadających na ziemię z ran demona natychmiast powstawały jego odpowiedniki. W końcu do walki z nim przystąpiła Kali – jedna z wersji opowieści mówi, że to dobra bogini Parwati w przypływie gniewu zrobiła się cała czarna, a oczy napłynęły jej krwią i w ten sposób przeistoczyła się w znaną nam już postać bóstwa. W innym wariancie mitu to brat bogini, Wisznu, wezwał ją na pomoc, gdyż Raktabija mogła zabić tylko kobieta.

Kali wpadła w świętą furię i pokonała demona, wysysając z niego całą krew. Jednakże po zgładzeniu bestii szał zniszczenia nie ustąpił – bogini zaczęła sama siać spustoszenie. Wtedy Sziwa, chcąc ją uspokoić, pojawił się na polu bitwy i położył się na ziemi przed żoną. Gdy Kali na niego nastąpiła, wróciły jej zmysły. Widząc, że jej stopa spoczywa na potężnym Sziwie, w przypływie wstydu za swój brak szacunku wobec męża i boga, wysunęła język z ust. W dawnej kulturze hinduskiej wysunięty język był właśnie wyrazem zawstydzenia, czego raczej ani Mick Jagger, ani projektant logo Stonesów nie doczytali.

Litografia przedstawiająca Kali, około 1879 r., Kalkuta; zdjęcie: MET/domena publiczna
Litografia przedstawiająca Kali, około 1879 r., Kalkuta; zdjęcie: MET/domena publiczna

Kult Kali stojącej na bogu Sziwie rozwinął się w XVII w. za sprawą ówczesnego propagatora tantryzmu, bramina Krishnanandy Agamavagishy. Któregoś razu miał sen, w którym objawiła mu się Kali, nakazując stworzenie oraz rozpowszechnienie jej wizerunku. Powiedziała, że objawi się Krishnanandzie następnego dnia. Rano bramin wstał i ruszył do miasta. Po drodze napotkał młodą czarnoskórą kobietę okładającą krowim łajnem ścianę swojego domu. Stała z rozpuszczonymi włosami, z jedną nogą wspartą na kamieniu. Kiedy zauważyła, że obcy mężczyzna przygląda jej się z wielkim zaciekawieniem, zawstydziła się i wysunęła język z ust.

Poza stworzeniem obrazu potężnej bogini Krishnananda spopularyzował również obchody jej święta – Kali Puja. Wcześ­niej były to wyłącznie ceremonie cmentarne, odprawiane przy okazji czyjejś śmierci. Obecnie festiwal wypada w nów miesiąca kartika, czyli na przełomie października i listopada (w 2022 r. będzie to 24 października). W ramach jego obchodów przystraja się domy, buduje ołtarze poświęcone bogini, stawia gliniane posągi. W ofierze składa się jej ryż, soczewicę, słodycze i kwiaty hibiskusa. Wyznawcy mają zalecenie, by całą noc medytować i powtarzać mantry Kali. Wieczorem wystrzeliwane są fajerwerki, odbywają się pokazy magii i spektakle odtwarzające sceny z życia bogini. Jej kult rozwinął się współcześnie tak bardzo, że niektórzy z wyznawców celebrują nów każdego miesiąca, oddając cześć Kali, powtarzając mantry i składając niewielkie ofiary.

Pełna sprzeczności

Kali jest boginią czasu i śmierci, pogromczynią zła oraz demonów. To matka wszystkich żywych istot i w ostatnich latach właś­nie ten aspekt jej bóstwa zaczął być szczególnie podkreślany – matka chroni niewinnych, jest obrończynią. Jednocześnie jednak Kali to bogini zniszczenia i narodzenia się na nowo. Jej wszystkie właściwości zebrane razem stanowią całość, traktowane z osobna zdają się wykluczać. Wciąż panuje przekonanie, że ciemna bogini, zabójczyni złych demonów wymaga ofiar z krwi. I chociaż od lat czynione są starania, by ku jej czci nie zabijać zwierząt i nie składać ich na ołtarzach, wciąż wiele osób to praktykuje – zwłaszcza w Bengalu. W Kalkucie, Bhubaneswarze, Guwahati wierni wciąż zbierają się w miejscach kremacji zwłok (śmaśanach), gdzie wedle tantrycznych wierzeń błąka się duch bogini i do dziś dokonują tam nierzadko brutalnych ofiar.

Mroczna strona Kali jest niebezpieczna, ale też nieodparcie pociągająca, głównie na Zachodzie. Gdyby nie jej naszyjniki z czaszek, krew kapiąca z trzymanej w ręku odciętej głowy, gdyby nie to, że jest boginią śmierci i zniszczenia, nie zrobiłaby takiej „kariery” w naszym kręgu kulturowym, tak jak nie zrobili jej inni bogowie oraz boginie hinduizmu.

Kali przykuwała uwagę Europejczyków, od kiedy tylko Brytyjczycy zaczęli panoszyć się na subkontynencie indyjskim, o czym pisze para kulturo- i religioznawców Rachel Fell McDermott i Jeffrey J. Kripal w książce Encountering Kali: In the Margins, at the Center, in the West. Naukowcy opowiadają, że jednak początkowo bogini Europejczyków przerażała. W książce cytowane są fragmenty z pamiętnika misjonarza Williama Warda, który na przełomie XVIII i XIX w. pisał, iż Kali jest „prawdziwie odstraszająca”, i dodawał, że to „ekshibicjonistka” oraz „pijana furia”. Twierdził też, że na poświęconych jej ołtarzach wykrwawiają się rokrocznie tysiące ludzi. Również przedstawiciele Kościoła katolickiego, których wielu zjechało w tamtym czasie do Indii, twierdzili, że kult Kali – bogini rozwiązłości seksualnej oraz czarnej magii – jest najbardziej ekstremalnym przejawem hinduskiego politeizmu. I najbardziej niebezpiecznym. Jeszcze dalej posunęli się także opisani w Encountering Kali… przedstawiciele autokefalicznego Kościoła indyjskiego Mar Thoma. Twierdzili oni, że kapłani świątyń Kali zmyślają tradycje dla własnych ziemskich korzyści. Wyznawcy bogini są więc skazani na zatracenie w życiu pozagrobowym, a rytuały ku jej czci zostały potępione jako satanistyczne. Zachodni świat zaczął Kali demonizować. Nie rozumiał tego kultu, nie rozumiał sprzeczności, które kryły się w tej postaci: że ta sama bogini może być troskliwą i kochającą matką, a jednocześnie boginią śmierci; że może być zarazem patronką seksu i zniszczenia. Holistyczna natura hinduizmu oraz tamtejszych bogów była w naszym kręgu kulturowym obca. Na Starym Kontynencie występował dobry Bóg i zły Szatan, a nie Bogoszatan w jednej (kobiecej) osobie, w dodatku przedstawianej na wiele różnych sposobów.

Rzeźba Kali w postaci Chamundy, niszczycielki zła, X–XI w., Indie; zdjęcie: MET/domena publiczna
Rzeźba Kali w postaci Chamundy, niszczycielki zła, X–XI w., Indie; zdjęcie: MET/domena publiczna

Patronka kobiet

Od demonizacji do fascynacji okazało się jednak bardzo blisko. Do dzisiejszego stanu rzeczy w największym stopniu przyczynili się hipisi, dla których hinduizm był niezwykle ważnym punktem odniesienia. Zwrot ku Wschodowi, który wykonała kontrkultura Zachodu w latach 60. i 70., był bezprecedensowy. Kali stała się jedną z centralnych postaci tego ruchu. Najwięcej dla rozpropagowania hinduskiej bogini zrobiły aktywistki drugiej połowy XX w., jednocześnie to one są też w dużej mierze odpowiedzialne za wypaczenia, których mnóstwo w dzisiejszych interpretacjach i opowieściach o niej.

Feminizm chętnie odwołuje się do dawnych mitów, legend i podań, by uwidocznić, że patriarchat nie istniał od zawsze, a przynajmniej to, że od zawsze istniały bohaterskie kobiety, które dla dzisiejszych mogą być wzorem do naśladowania. Boginie pokazuje się jako źródło wyzwolenia i mocy, przykładem swobodnego żonglowania starożytnymi superbohaterkami są zaś książkowe zestawienia w stylu: „50 wielkich kobiet”, w których Atena sąsiaduje z babilońską Isztar, egipską Isis, rzymską Minerwą czy aztecką Coatlicue. Jak jednak pisze Rachel Fell McDermott w innej swojej publikacji pt. Western Kali, często osoby, które dzisiaj wielbią moc dawnych bogiń, w gruncie rzeczy niewiele wiedzą o hinduizmie i przez to – nieraz pewnie nieświadomie – powielają tezy niemające nic wspólnego z prawdą.

Przykładem może być popularna teoria, według której hinduskie boginie, w tym Kali, zostały zdemonizowane nie przez europejskich kolonizatorów, tylko znacznie wcześniej przez Ariów, którzy 2–3 tys. lat p.n.e. najechali rzekomo pierwsze cywilizacje doliny Indusu – harappańską i drawidyjską. Ariowie mieli podkreślać ciemne strony kobiecych bóstw, umniejszać ich rolę, sprowadzając je wyłącznie do bogiń seksu lub płodności; zniszczyli ich holizm. Miała to być patriarchalna reakcja na matriarchat panujący we wczesnoindyjskich społeczeństwach, gdzie czczono boginie, a władały kobiety. Zwolenniczki tej matriarchalnej teorii chcą poprzez rehabilitację Kali szerzyć wiedzę o starożytnych cywilizacjach, w których kobiety nie tylko były otoczone czcią, lecz także rządziły.

Tyle że nauka mówi co innego. Zdaniem archeologów i historyków nie ma wystarczających dowodów na to, że w starożytnej Harappie panował matriarchat. To przypuszczenie opiera się głównie na liczbie (rzeczywiście znacznej) glinianych figurek kobiet, również ciężarnych, które znaleziono podczas wykopalisk. Nie istnieją też mocne przesłanki ku temu, że kobiety rządziły w dolinie Indusu. Pomijając fakt, że w ogóle próba ubierania Kali w jakiekolwiek starożytne szaty nie ma sensu. Jak już wiemy, jej kult zaczął się w XVII w. n.e., a pierwsze o niej wzmianki pochodzą z VI w., kiedy to występowała wyłącznie jako pomniejsze bóstwo cmentarne.

McDermott podsumowuje Western Kali twierdzeniem, że popularyzacja bogini na Zachodzie prawdopodobnie sprawi, że jej wizerunek przyjmie w Europie i Ameryce inną formę, niż ma na Wschodzie. Dla wielu kobiet z Indii czy wyznających hinduizm wartości i cechy, które odnajdują w bogini zachodnie kobiety, są przecież zupełnie obce. Jej miłośnicy twierdzą, że ich misją jest przywrócenie dobrego imienia Kali, tymczasem – jak podkreśla McDermott – historia pokazuje, że ta nie potrzebuje żadnego odkupywania czy rehabilitacji. Przeszła piękną drogę od pomniejszego, sprag­nionego krwi bóstwa, poprzez troskliwą matkę i symbol sprzeczności, aż w końcu na swoje sztandary wziął ją Zachód. I tylko szkoda, że jedynym, czego wciąż brakuje w jego zainteresowaniu hinduską boginią, jest większe zrozumienie i poszanowanie dla innej kultury.


Korzystałem z książek: John Stratton Hawley i Donna Marie Wulff Devi Goddesses of India (Comparative Studies in Religion and Society, volume 7), David Kinsley Tantric Visions of the Divine Feminine: The Ten Mahavidyas, Rachel Fell McDermott i Jeffrey J. Kripal Encountering Kali: In the Margins, at the Center, in the West.

Czytaj również:

O Wandzie, co wcielała ideały braterstwa
i
„Ta kobieta, Polka, była wtedy dla mnie jak przybrana matka, to dzięki niej zostałem wegetarianinem” – mówił o Wandzie Dynowskiej przywódca duchowy Tybetańczyków, Jego Świątobliwość Dalajlama.
Marzenia o lepszym świecie

O Wandzie, co wcielała ideały braterstwa

Urszula Jabłońska

Miała tak wielką charyzmę i żywość umysłu, że wszędzie, gdzie się pojawiała, zaczynała odgrywać ważną rolę. Na szczęście nie przeszkodziło jej to w czynieniu dobra. Religioznawczynie Agata Świerzowska oraz Izabela Trzcińska poświęciły lata, żeby poznać tę niezwykłą kobietę. Opowiadają o niej Urszuli Jabłońskiej.

Wandę Dynowską często przedstawia się jako „pierwszą promotorkę jogi w Polsce”, „popularyzatorkę filozofii hinduizmu” czy „założycielkę Polskiego Towarzystwa Teozoficznego”. Albo przez sławnych i ważnych mężczyzn, których znała: „przyjaźniła się z Piłsudskim”, „doradzała Gandhiemu”, „Dalajlama nazwał ją przybraną matką”. A kim była naprawdę?

Czytaj dalej