Doświadczyliśmy właśnie małego trzęsienia ziemi i zostało nam kilkadziesiąt minut, aby uciec w góry. Kończy się świat, jaki znamy – krótka era globalnej dominacji Zachodu. To, co niezwykłe, stało się codziennością.
„Zauważyłeś? Było trzęsienie ziemi” – spytała mimochodem Tomoko, gdy zszedłem do kuchni umyć naczynia. „Tak” – odparłem, choć dopiero to jej pytanie ugruntowało we mnie jasność co do tego, czym było to chwilowe zachwianie świata sprzed godziny. Wstrząs był tak delikatny i tak krótki, że odruchowo uznałem, iż po prostu jestem zmęczony jet lagiem. Moja partnerka, która mieszkała w Tokio przede mną, opowiadała mi, że pierwsze trzęsienie ziemi jawiło się jej jak chrobotanie myszy w szafach. A to budynek trzeszczał albo rzeczy w szufladach się przesuwały.
Minimalne trzęsienia ziemi to w Japonii codzienność. Jednak nawet i większe nie są problemem. Problemem jest tsunami wywoływane przez te poważniejsze tąpnięcia. Zachwianie gruntu pod nogami to tylko sygnał, że za chwilę (od kilkunastu minut do kilku godzin) przyjdzie fala, która zmiecie cały nasz świat. Ale jeszcze wszystko jest w normie. Jeszcze nic się nie stało. Budynki stoją, wszystko zdaje się być normalnie.
I wtedy trzeba uwierzyć w to, co niemożliwe: że świat, który nas otacza, już niebawem przestanie istnieć. Wiedza ta – a w zasadzie wiara – jest jednym z fundamentów życia w krajach, które doświadczają cyklicznych końców świata. To dlatego w miasteczku Kesennuma, które zostało zmiecione z powierzchni ziemi w 2011 r., można znaleźć dziś kamień węgielny, a na nim taką inskrypcję:
„Biegnij! Biegnij w góry! Nie przejmuj się innymi. Najpierw uratuj siebie. I powiedz przyszłym pokoleniom, że tsunami dotarło do tego miejsca. A przeżyli ci, którzy pobiegli. W góry. Więc biegnij! Biegnij w góry!”.
Moment, w którym wiemy, że nadciąga tsunami, jest bardzo trudny. Bo nie masz czasu, aby odebrać swoje dzieci z przedszkola czy pojechać po matkę, która właśnie robi zakupy w centrum handlowym. Musisz uwierzyć, że oni też wiedzą to, co ty, i że zaczną biec w góry, aby obronić się przed wielką falą, która nieuchronnie zbliża się i zmiecie cały świat. Musisz też uwierzyć, że instytucje stworzone, aby uratować ludność w sytuacji zbliżającego się tsunami, będą