Człowiek z właściwościami
i
„Pasterz i pasterka z bydłem w górskim krajobrazie”, Hendrik van de Sande Bakhuyzen, 1826 r., Teylers Museum (domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Człowiek z właściwościami

Kamila Dzika-Jurek
Czyta się 8 minut

Łagodzą napięcia, niezauważenie naprowadzają życie innych na odpowiednie tory. W prawie każdej rodzinie jest taki ktoś. Nie znajdziesz go jednak na rodzinnych fotografiach, bo albo chowa się za innymi, albo sam robi zdjęcie.

W liceum, kiedy mój wychowawca (słynny w szkole Jan, choć wszyscy mówili do niego bardziej miękko: Jasiu) miał już nas dość, bo dziennik aż spuchł od uwag, jedną z lekcji przeznaczał na tzw. rozmowę. Ale nie polegała ona na zwykłym ochrzanianiu młodych buntowników ani nudnych pogadankach z pokazywaniem plansz o zdrowym odżywianiu się i szkodliwości palenia. To były godziny z filozofii życia. Czas, kiedy mogliśmy słuchać i byliśmy wysłuchani. Nigdy nie mieliśmy też poczucia, że są to godziny puste, sprowadzone do odfajkowywania tematów wychowawczych z programu. Przeciwnie: te lekcje były pełne wiedzy, emocji czerpanych z doświadczeń profesora. Prawdziwe rozmowy – długie, trudne, lecz satysfakcjonujące. Niejednokrotnie czekaliśmy na nie, bo była w tych wychowawczych staraniach znakomita coachingowa robota, ale nawet tyrady – jeśli się zdarzały – skutecznie trafiały do naszych młodych, wiecznie zgnębionych serc i umysłów.

Tuż przed maturą profesor, który obserwował nasze wielkie zmagania z wyborem studiów i pierwszymi ważnymi

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Muśnięcie
i
zdjęcie: David Clodet/Unsplash
Promienne zdrowie

Muśnięcie

Agnieszka Rostkowska

Dotyk Motyla jest jednym z najdelikatniejszych i najkrótszych masaży świata. Bo nie w sile, lecz w łagodności tkwi moc.

Niemowlę było nieruchome, jego oczy zamknięte, skóra sina. Nie oddychało. Zgromadzony na sali personel zamarł, wszyscy utkwili wzrok w doktor Evie Reich i bez słowa czekali. Młoda lekarka pochyliła się nad dzieckiem i zaczęła je gładzić – tak delikatnie, że jej dłonie zaledwie muskały rączki i nóżki, łagodnie przesuwały się po brzuszku, niemal go nie dotykając. Jej każdy ruch, w całej swojej miękkości i płynności, był zarazem energiczny i pewny. Ciałko po chwili drgnęło. Skóra zaróżowiła się, klatka piersiowa się rozszerzyła i zaczęła falować. Dziecko otworzyło oczy. Kolejne ocalone istnienie.

Czytaj dalej