Zarówno w nauce o atmosferze, jak i w epidemii naszej codziennej obecna jest niepewność; mówimy o różnych statystykach, dokonujemy przybliżeń, które pomagają nam wyjaśnić rzeczywistość. Czy zauważyli Państwo, ile w jednym i drugim przypadku pojawiło się dezinformacji?
Do tego dochodzi nasz zdrowy rozsądek wraz z chłopskim rozumem i coraz gorsza edukacja matematyczno-przyrodnicza, które to „wespół w zespół” podsuwają nam nie zawsze właściwe wnioski. Ja wykorzystałem czas izolacji na prowadzenie ciekawych obserwacji przyrodniczych – i nie mówię tu tylko o pustym niebie nad głową czy niezwykle głośnym śpiewie ptaków w Wielkim Mieście, ale również o obserwacji dużych ssaków naczelnych… Bo to, że nasze zachowania się zmienią, nie ulegało wątpliwości – tylko do czego to doprowadzi?
Do określenia stanu atmosfery możemy użyć krzywej Keelinga. Posłuży ona też do oszacowania, o ile będziemy musieli zredukować nasze emisje CO2, żeby utrzymać atmosferę w „przyzwoitym stanie”. Zaledwie przyzwoitym, ponieważ dokonaliśmy zmiany już tak znaczącej, że powrót do tego, co znamy z dzieciństwa, jest niemożliwy. Im dłużej zwlekamy z podjęciem zdecydowanych działań w zakresie ochrony klimatu, tym radykalniejsze kroki będziemy musieli podjąć celem uniknięcia katastrofy. A gwałtownej zmiany systemu doświadczyliśmy tej wiosny i wydaje mi się, że nie wszyscy znosimy ją dobrze. Ale dość już tych analogii wirusowych – zerknijmy na stan klimatu i podsumujmy zatem wiosnę 2020.
Globalnie marzec był drugim w historii pomiarów rekordowym marcem pod względem anomalii temperatury, podobnie jak kwiecień wśród kwietniów. W chwili, gdy sprawdzam, czy pogoda pod psem działa tak samo jak nad nim, nie mamy jeszcze pełnych danych dla maja. Jak wyglądała sytuacja w Polsce? Marzec 2020 r. był w wielu miejscach Polski rekordowy pod względem usłonecznienia. Sytuacja powtórzyła się w kwietniu. Słonecznej pogodzie towarzyszyły wysokie kontrasty termiczne i duża dobowa amplituda temperatury. Wróciły burze pyłowe i trudno się temu dziwić. Brak pokrywy śnieżnej, niewielkie sumy opadów, silny wiatr pogłębiły suszę. Temperatura pozwoliła na rozpoczęcie prac w polu – proszę pamiętać, że termiczną wiosnę mieliśmy bardzo wcześnie. Orka plus silny wiatr to prosta recepta na burzę pyłową, a tym samym na utratę najbardziej wartościowej warstwy gleby. W maju doświadczyliśmy termicznego lata, jak również rekordowo wysokiej pokrywy śnieżnej. 11 maja 2020 r. w Tarnowie temperatura osiągnęła +28,4°C, a dobę później, po przejściu niezwykle intensywnego frontu zimnego: +2,6°C. Gradient temperatury w naszym kraju był w tych dniach niezwykle wysoki, bo wyniósł aż 23,6°C, choć do rekordu wszech czasów zabrakło dwóch stopni (5 maja 1969 r. różnica pomiędzy Sielcem a Darłowem wynosiła 25,6°C). W Suwałkach i Kętrzynie 12 maja 2020 r. pokrywa śnieżna osiągnęła 8 cm, bijąc dotychczasowe rekordy dla maja – w przypadku Kętrzyna aż ośmiokrotnie. Warto też wspomnieć, że pierwszy śnieg we Wrocławiu spadł dopiero 31 marca 2020 r., a wysokość pokrywy śnieżnej wynosiła około 2 cm. Zresztą tego typu zjawiska mogą z nami zostać na dłużej – niedawno opublikowana praca naukowa dotycząca ryzyka późnowiosennych przymrozków wskazuje, że pomiędzy 1959 a 2017 rokiem znacząco ono wzrosło na obszarze Europy.
Mało śniegu, niewiele opadów i temperatura wyższa od normy klimatycznej dały w rezultacie pogłębiającą się suszę. Na większości rzek w Polsce obserwuje się obecnie stany niskie. Choć po majowych opadach liczba stacji notujących stany poniżej poziomu suszy hydrologicznej zmalała do 54, to i tak nie ma nadziei na większą poprawę. Wnikliwi obserwatorzy przyrody pewnie zauważyli, że pomimo odpowiednio wysokiej temperatury zielono zrobiło się dopiero po opadach – to znak, że przyroda nadal czeka na wodę. Dobitnie przekonaliśmy się o tym, ze zgrozą obserwując pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wytrwali czytelnicy doskonale wiedzą, że bagna odgrywają niezwykle istotną rolę – działają w systemie hydrologicznym jak gąbka, wchłaniając nadmiar wody z opadów nawalnych i stopniowo uwalniając ją do odwadniających się rzek. W ten sposób wezbranie nie jest tak znaczne, zmniejsza się ryzyko powodzi i podtopień. Tymczasem pożar?! Doskonale wiedzą Państwo, że wypalanie traw jest głupotą. Ale ogień w królestwie wody? To dobitnie obrazuje, jak zła jest sytuacja hydrologiczna kraju.
Z zażenowaniem śledziłem toczącą się dyskusję na temat wpłacania datków dla straży pożarnej i parku, bo przecież od tego jest państwo. Owszem, ale państwo nie radzi sobie z takimi wyzwaniami. To właśnie pokłosie myślenia o tego typu zjawiskach w kategorii zakłócenia, z którym nomen omen poradzimy sobie metodą „gaszenia pożarów”. A na łamach „Przekroju” opisywaliśmy już wojewodów, którzy po katastrofalnych wichurach nie widzieli potrzeby „sprzątania liści”, ministrów eksploatacji środowiska, kandydatów na prezydentów miast, którzy na zmiany klimatyczne chcieli odpowiadać metodą wycinania drzew.
Myślą Państwo, że w naszym nowym położeniu będzie inaczej? Tych wyzwań pojawi się aż nadto – dla wszystkich ministrów dysponujących wszystkimi naszymi zasobami a vista. Problem w tym, że zasobów nie wystarcza i nie są one łatwe do zmobilizowania, a ministrowie jak to ministrowie. Zatem w trudnych czasach musimy przede wszystkim liczyć na siebie. To właśnie ludzka solidarność będzie miała i teraz, i w przyszłości kolosalne znaczenie. Dlatego tak cieszy odzew na zbiórkę pieniędzy dla Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Największe zaskoczenie wiosny zostawiam na sam koniec – z dużym prawdopodobieństwem tegoroczny maj będzie jednym z najchłodniejszych w ostatnich latach.
Co będzie działo się latem? Astronomiczne rozpocznie się 20 czerwca o 23.43 czasu lokalnego, czyli 20 dni później niż meteorologiczne. Modele długoterminowe nie pokazują niestety poprawy sytuacji hydrologicznej. W czerwcu 2020 r. temperatura na całym obszarze kraju będzie wyższa od normy klimatycznej od 1°C do 1,5°C. Lipiec przekroczy normę wieloletnią o 0,5–1°C, przy czym najcieplej będzie na południowym wschodzie. W sierpniu – proszę pamiętać, że to już dosyć odległy horyzont – na północy kraju będzie cieplej od normy wieloletniej o 0,25–0,5°C, w środkowej Polsce temperatura będzie wyższa o 0,5°C–0,75°C, a na południu o około 1°C. Z opadami krucho: w czerwcu mniej aż o 7,5 mm do 10 mm od normy wieloletniej, w lipcu –2 mm do –3 mm, w sierpniu –2 mm do –4 mm. Choć sumy opadów to „tylko milimetry”, niedobór tej wielkości w połączeniu z obecną sytuacją hydrologiczną wymagałby trzech w 100% deszczowych miesięcy. Ta wizja służy przybliżeniu Państwu skali problemu, bo oczywiście tak dużych ciągłych opadów gleba nie jest w stanie wchłonąć. Nie ma więc szansy na tanie owoce do przetworów, chyba że uprawiają Państwo własne i zainwestowali w małą retencję.